W niedzielę (07.03) około godz. 15 mężczyzna wjechał hondą do rzeki. Stało się to w rejonie mostu w Tykocinie (pow. białostocki). 35-latek samodzielnie wydostał się na brzeg. Był trzeźwy. Jednak kontakt z nim był utrudniony. Zakładano więc, że w aucie mogły być jeszcze inne osoby. Kiedy nastał zmrok, służby wstrzymały akcję poszukiwawczą.
W poniedziałek o godz. 9 akcja została wznowiona. Na miejscu pracowały m.in. grupy wodno-nurkowe PSP z Augustowa i Moniek. Strażacy używali też drona. Około godz. 14 strażacy wyłowili auto.
- Samochód był pusty w środku. Mówimy tu o próbie samobójczej - powiedział podinsp. Tomasz Krupa.
Działania związane z wydobyciem auta utrudniał bardzo silny nurt rzeki i fakt, że woda nie jest tam przejrzysta - informuje Polskie Radio Białystok.
- Akcja nie była łatwa - opowiada starszy kapitan Adam Aleksiejczuk z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. - Nurkowie musieli auto podczepić linami i wyciągarkami wydobywaliśmy je na brzeg. Znajdowało się około 7 metrów od brzegu.
ZOBACZ TEŻ:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?