Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paulina Karczewska z Białegostoku uratowała jerzyki. Nie pozwoliła, by robotnicy zasłonili ich gniazda w bloku. Prace wstrzymano

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Jak byłam mała, to w oknie w moim pokoju było gniazdo jaskółek. I że co roku na nie czekałam. A potem wyglądałam piskląt. I że mama powtarzała, że nie wolno niszczyć takich gniazd. A nawet ich dotykać, bo rodzice mogliby nie wrócić do swoich pisklaków. A ja słuchałam. I byłam bardzo przejęta tą ptasią rodziną co roku. I podobnie przedwczoraj - napisała na swoim profilu na FB Paulina Karczewska.
Jak byłam mała, to w oknie w moim pokoju było gniazdo jaskółek. I że co roku na nie czekałam. A potem wyglądałam piskląt. I że mama powtarzała, że nie wolno niszczyć takich gniazd. A nawet ich dotykać, bo rodzice mogliby nie wrócić do swoich pisklaków. A ja słuchałam. I byłam bardzo przejęta tą ptasią rodziną co roku. I podobnie przedwczoraj - napisała na swoim profilu na FB Paulina Karczewska. Wojciech Wojtkielewicz
Paulina Karczewska zauważyła jak robotnicy podczas prac nad termomodernizacją bloku zakryli siatką gniazda jerzyków. Zaalarmowała wszelkie możliwe służby. To historia z happy endem. Bo siatka została zdjęta, a prace do czasu zakończenia okresu lęgowego będą się toczyć wyłącznie na niższych częściach elewacji.

Jak byłam mała, to w oknie w moim pokoju było gniazdo jaskółek. I że co roku na nie czekałam. A potem wyglądałam piskląt. I że mama powtarzała, że nie wolno niszczyć takich gniazd. A nawet ich dotykać, bo rodzice mogliby nie wrócić do swoich pisklaków. A ja słuchałam. I byłam bardzo przejęta tą ptasią rodziną co roku. I podobnie przedwczoraj - napisała na swoim profilu na FB Paulina Karczewska.

Mieszka naprzeciwko bloku przy ul. Malmeda 13 B, w którym właśnie rozpoczyna się termomodernizacja. Zauważyła z balkonu, że panowie stawiający rusztowania zakryli ptasie gniazda, które zlokalizowane są pod dachem budynku. Myślała, że chodzi o jaskółki. Sprawdziła w internecie, że ptaki te mają obecnie okres lęgowy. Spytała więc panów pracujących na rusztowaniach, czy wiedzą że zakryli gniazda.

- Usłyszałam, że to nie ich sprawa - stwierdziła na FB.

Czytaj też: Chroniony jerzyk zaklinował się w szczycie budynku. Straż miejska odesłała mieszkańca do straży pożarnej. Ptak zdechł

Zadzwoniła więc do Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w Białymstoku, gdzie dowiedziała się, że gniazda należą nie do jaskółek, ale jerzyków. Czyli gatunku objętego ochroną, który jest też bardzo pożyteczny. Jerzyki zjadają na dobę od 4 tys. do 20 tys. komarów, much czy meszek.

W PTOP-ie powiedziano jej, że wyślą kogoś na miejsce. W międzyczasie pani Paulina poinformowała też o sprawie administrację bloku, czyli firmę LM Nieruchomości. - I myślałam, że w sumie sprawa jest zamknięta. Już oni będą działać.
Poinformowałam, kogo trzeba - stwierdziła na FB.

Czytaj też: Jest pomysł, by w mieście stanęły wieże dla jerzyków. Władze miasta są za. Dzięki temu może będzie mniej komarów

Kiedy jednak wieczorem wróciła do mieszkania zamarła. Bo siatka nadal nie była zdjęta. - Ogromne stado latało, ptaki kręciły kołowroty nad parkingiem. Było ich bardzo dużo. A dla mnie był to przejmujący widok. Ok godz. 22 znikły, ale zanim odleciały - niektóre sztuki próbowały zaczepić się elewacji pobliskich budynków, od których się niestety odbijały i spadały. Rozpłakałam się i dość długo płakałam. Nie mogłam w nocy zasnąć - opowiada na FB pani Paulina.

Następnego dnia od rana znów zaczęła działać. Poinformowała m.in. do Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku.

- Po otrzymaniu ode mnie maila mnie ok. godz. 11 (wiem że maila otrzymali również od PTOP-u) już o godzinie 14 tego samego dnia wysłała mi odpowiedź z pismem, które zostało wysłane do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego Powiatu Grodzkiego w Białymstoku z wnioskiem o natychmiastowe wstrzymanie prac termomodernizacyjnych i podjęcie kroków - chwali szybkość działania RDOŚ-iu na FB.

Czytaj też: Zagumienna 8. Tragedia malutkich jerzyków. Pracownicy usunęli gniazda (zdjęcia)

Dzwoniła też m.in. do straży miejskiej i na policję. Dziękuje też jej znajomym z FB, którzy po przeczytaniu jej postu również zaczęli obdzwaniać różne instytucje.

- O godz. 14.30 tego samego dnia zostały zdjęte siatki z najwyższego piętra, a ekspertyza ornitologiczna miała się odbyć o godz. 20. Odbyła się! - zachwyca się w drugim już wpisie na FB Paulina Karczewska.

Na miejsce przybył - wynajęty przez administrację bloku - ornitolog Maciej Zahorski. - Naliczyłem kilkadziesiąt gniazd jerzyków. Nie było w nich piskląt. Znalazłem za to kilkadziesiąt jaj, z których wyklują się pisklęta. Tym razem udało się uratować ptaki. Nieraz jednak podczas termomodernizacji gniazda są wręcz zamurowywane, a wykluwające się pisklęta giną w męczarniach. Podobnie zresztą jak ich rodzice. Jerzyk jest na tyle specyficznym ptakiem, że gdy jego młode znajdą się za jakąś ścianą będzie uderzał głową w mur do tego czasu aż padnie nieżywy - mówi.

Według niego trudno powiedzieć dlaczego administracja postawiła rusztowania przed tym jak sprawą gniazd zajął się ornitolog - zastanawia się Maciej Zahorski. - Na szczęście żaden ptak nie zginął. Warto dodać, że żadna wspólnota w okolicy nie przeprowadzała podczas prowadzenia termomodernizacji ekspertyz ornitologicznych. W każdym z tych budynku odbywał się ptasi dramat - podkreśla Maciej Zahorski.

Lucyna Maciorowska z LM Administracji tłumaczy to pośpiechem. - Wspólnota mieszkaniowa dostała dofinansowanie unijne na termomodernizację i musiała szybko zaczynać prace - mówi.

Czytaj też: Białystok. Pierwsze miodobranie w miejskiej pasiece. Zebrano około 15 litrów miodu! (ZDJĘCIA, WIDEO)

Teraz prace będą prowadzona na niższych fragmentach elewacji. Na górnych robotnicy pojawia się po połowie sierpnia, kiedy skończy się okres lęgowy. Administracja wybuduje też budki lęgowe, tak by ptaki mogły w przyszłości swobodnie składać jaja. Budki chce też postawić na balkonie pani Paulina. - Trzeba to zrobić szybko - w ciągu max. tygodnia. Jedna budka to koszt ok. 60zł. Na oko na moim balkonie wejdzie ich ok. 10. Ale są też okna z drugiej strony bloku, więc jak starczy pieniędzy - i tam budki powieszę - napisała na FB.

W ramach zbiórki pieniędzy wystawiła na sprzedaż obraz swojego autorstwa. Wylicytowała 450 zł. Pięć osób zgłosiło się do niej z informacją, że każda z nich kupi po jednej budce.

- Cieszę się, że mogliśmy tak szybko zareagować. Nieraz w nawale obowiązków tego typu interwencje trwają dłużej niż jak w tym przypadku ponad trzy godziny. Nie możemy co prawda nakazać zdjęcia rusztowań, ale możemy wystąpić do inspekcji nadzoru budowlanego, co niniejszym uczyniliśmy. W ciągu roku zdarza się kilka tego typu interwencji. W toku uzyskiwania pozwoleń na remonty przypominamy spółdzielniom czy administratorom o okresie lęgowym ptaków, ale nieraz spółdzielnie czy administratorzy o tym zapominają - mówi Beata Bezubik, Regionalna Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto