Pozycja lidera drużyny żużlowej to duże zobowiązanie?
Zawsze, kiedy jeździłem w klubach, byłem brany na pozycję lidera, bo wiadomo, jakie mam osiągnięcia. Zrobię więc wszystko, żeby nie zawieść kibiców, zarządu i ludzi, którzy mi zaufali.
Czy takie właśnie postawienie sprawy sprawiło, że w bogatej karierze związał się pan w końcu z Gdańskiem?
Nie, aż tak na to nie patrzę, żeby być liderem, tylko żeby robić punkty. Byle każdy z nas robił po 8-10 punktów, a wtedy będziemy wygrywać mecze. Sprawa lidera jest drugorzędna.
Schodzi pan o stopień niżej w lidze. Jakie są relacje pomiędzy zawodnikami? Teoretycznie powinno być łatwiej, bo jednak wszyscy się znacie.
Teoretycznie, ale praktycznie gorzej to wychodzi. Od trzech-czterech lat ligi się bardzo wyrównały. Oglądałem niektóre mecze I-ligowe, więc na pewno każdy mecz był wymagający. Na pewno trzeba włożyć dużo pracy, inwestycji w sprzęt i przygotowań, tak jak w Ekstralidze. Wiele razy chłopacy z niższych lig pokazywali nam to, jadąc z dziką kartą w Grand Prix, czy w eliminacjach do mistrzostw Polski. Czeka nas ciekawy i intensywny sezon.
Z gdańskim torem w większości ma pan bardzo dobre skojarzenia, prawda?
Tak, to jest fajny tor i zawsze tutaj dobrze mi się jeździło. Mam nadzieję, że tak zostanie. Cieszę się, że tutaj trafiłem.
Ten tor ma opinię takiego, na którym nie da się jeździć i walczyć na całej długości. Jak to wygląda?
W Gdańsku są ciasne proste i ostre łuki. Na tym łuku przy parkingu trzeba mocno zawinąć. A kiedy wjedzie się za kimś, to brakuje tutaj płotu, bo ten łuk się jakby zmniejsza. Też miałem tutaj na indywidualnych mistrzostwach Polski rok temu taką sytuację, że wjechałem, a było dużo materiału po deszczu i ledwo się uratowałem. Ten tor jest podobny do tego w Gorzowie, gdzie trzeba być cały czas przygotowanym. Trzeba dużo pracować na motocyklu, żeby tutaj robić punkty, a nie tylko siedzieć i trzymać gaz. Mam nadzieję, że wjedziemy w ten tor jak najszybciej. On jest specyficzny. Przyjezdni mogą tu mieć problem.
Jakich argumentów użył prezes Tadeusz Zdunek, żeby przekonać pana do związania się z Wybrzeżem?
Dobry team, zaufanie i od początku rozmowa była dobra. Widać, że Gdańsk chciał, żebym tutaj jeździł. Jestem zadowolony.
Potencjał wynikowy też jest bardzo duży, bo Gdańsk Ekstraligę żegnał w 2014 roku.
Zrobimy wszystko, żeby w przeciągu dwóch-trzech lat wrócić do Ekstraligi. Dam wszystko, co mam, żeby tak się stało. Zobaczymy, jak to się potoczy. Po pierwszych dwóch-trzech miesiącach będziemy wiedzieli więcej. Po pierwsze musimy zrobić play-offy, a później zrobić wszystko, żeby pojechać w finale.
A jak te kuluarowe rozmowy mają się do tego, co pan zastał w Wybrzeżu?
Rozmawialiśmy z Erykiem Jóźwiakiem (menedżerem drużyny - przyp.) i to co powiedział, to praktycznie się stało. Jestem zadowolony z tego, jak dogadali się z innymi chłopakami włodarze. Znam się z nimi bardzo dobrze. Z Nicolaiem Klindtem jeszcze w tym roku jeździłem w Anglii. Z Nielsem-Kristianem Iversenem dużo lat spędziłem w Gorzowie. Młodszych zawodników też kojarzę, bo oglądałem ich wyścigi w tych ligach, w których startowali. Powinno być OK.
Składy są już praktycznie znane u wszystkich. Jak w pana ocenie będzie się na ich tle prezentować Wybrzeże?
Nie wiadomo, kto wypali, a kto nie trafi z formą. W dzisiejszym żużlu jest tak, że papier za dużo nie pokazuje. Trzeba po swoje wyjechać na tor. Niels i ja chcemy na pewno bardzo dobrze pojechać. Nicolai także chce utrzymać dobrą formę. Reszta drużyny ma takie same aspiracje. Będziemy więc robić wspólnie tak, aby był cel i wynik.
Falubaz Zielona Góra poszedł w górę, więc chyba nie będzie takiego zdecydowanego faworyta ligi. Może być tylko ciekawiej?
Falubaz naprawdę w tym roku dużo wygrywał i te mecze w końcówce były nudne. Tym razem nie będzie takiego faworyta. Pierwsze cztery-pięć meczów pokaże, co się będzie dalej działo.
Doszło do zmian w nazewnictwie lig i trafił pan z Ekstraligi do 2. Ekstraligi. Żartując można powiedzieć, że nie zszedł pan niżej.
Tak mi też brat napisał: widzisz, jednak zostaliśmy w Ekstralidze. 24 rok w niej pojedziemy. Tak jak powiedziałem, będziemy robić wszystko, aby jechać jak najlepiej.
A jak ocenia pan różnice sportowe między ligami? Świeżo ścigał się pan w Wilkach Krosno, które spadły. Dlaczego beniaminkowie nie mogą zakorzenić się w Ekstralidze?
Na pewno późny czas kontraktów na to wpływa. Nowy klub w Ekstralidze nie ma też takich sponsorów, jak te ośrodki, które są od lat i współpracują z zaufanymi firmami. Musi się wydarzyć takie coś, jak tutaj w Gdańsku, gdzie pojawiła się Energa z Grupy Orlen. A kiedy zrobi się dobry wynik, to dochodzą kolejni, mocni sponsorzy i klub może sobie pozwolić na dobrych zawodników. Koło się zamyka. Liczy się przede wszystkim wynik, a później kwestie finansowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?