Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Białorusini zarzucają Polsce, że zapora na granicy utrudnia wędrówki zwierząt. O tym opowiada dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego

Marta Chmielińska
Marta Chmielińska
Dr hab. Michał Krzysiak, dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego przygotowywał opinię w sprawie szkodliwego wpływu zapory na przyrodę Puszczy Białowieskiej
Dr hab. Michał Krzysiak, dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego przygotowywał opinię w sprawie szkodliwego wpływu zapory na przyrodę Puszczy Białowieskiej archiwum prywatne
Białorusini zarzucają Polakom, że wybudowana w Puszczy Białowieskiej zapora utrudnia wędrówki zwierząt. Rozmawiamy o tym z dr. hab. Michałem Krzysiakiem, dyrektorem Białowieskiego Parku Narodowego

Pan - jako dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego - przygotował odpowiedź na zarzuty władz Białorusi, dotyczące negatywnego oddziaływania zapory granicznej na przyrodę Puszczy Białowieskiej. Jeden z zarzutów brzmi, że zapora utrudnia migrację zwierząt.

Odpowiedź przygotowywali wszyscy pracownicy zaangażowani w ochronę przyrody BPN, ja także, pomimo że jestem na zwolnieniu lekarskim, po operacji. Białorusini chcą zwrócić uwagę Unii Europejskiej na to, że przy polskiej zaporze mogą utknąć zwierzęta takie jak żubry czy łosie. Wymieniają także niedźwiedzie, które dwukrotnie pojawiły się w polskiej części Puszczy Białowieskiej, a w obecnych warunkach mają małe szanse na przejście na nasze tereny. Niestety, cały ten białoruski wniosek pomija najważniejszy aspekt problemu - otóż gdyby nie fala migrantów, wspieranych przez białoruskie władze, nie byłoby żadnej zapory i związanych z nią problemów. Trzeba też pamiętać, że od lat 80. XX wieku po stronie białoruskiej istnieje ogrodzenie, tzw. sistema, a tymczasem dopiero polska odpowiedź na kryzys migracyjny - w postaci zapory - została poddana krytyce.

Białorusini wytykają nam także, że do Puszczy Białowieskiej - wraz z ziemią budowlaną - zostały przeniesione obce gatunki. Wskazują też na zanieczyszczenie środowiska przez sprowadzony tu do budowy zapory sprzęt i dziesiątki samochodów.

Owszem, tak się działo. Ale Białorusini nie mówią ani słowa o tym, że migranci przekraczający nielegalnie granicę wydeptują w puszczy ścieżki, pozostawiają wysypiska śmieci z plastikowymi opakowaniami, żywnością, ubraniami i odpadami farmaceutycznymi. Na terenie Białowieskiego Parku Narodowego zlokalizowaliśmy 11 miejsc po ogniskach, z czego jedno było zarzewiem pożaru, na szczęście szybko ugaszonym przez pracowników BPN. W ponad 200 lokalizacjach zbieraliśmy też śmieci. Większość z tych sytuacji miała miejsce w strefie I UNESCO. Masowe migracje, odbywające się poza kontrolą właściwych służb medycznych czy weterynaryjnych i fitosanitarnych, mogą powodować pojawienie się nowych patogenów i chorób, nienotowanych na tym obszarze, a szkodliwych zarówno dla zwierząt, jak i ludzi.

To wszystko zostało przedstawione jako stanowisko Białowieskiego Parku Narodowego?

Tak. Wskazujemy tam także na fakt, że pojawienie się migrantów w ostojach zakłóca funkcjonowanie populacji w stopniu nie mniejszym, niż zapora na granicy, bo odbywa się w miejscach stałego bytowania zwierząt. Stąd między innymi wzmożone wychodzenie żubrów, także poza sezonem zimowym, ze zwartego kompleksu leśnego na polany i w sąsiedztwo wsi.

Jeśli chodzi o żubry, to jest pan chyba specjalistą od zwyczajów tych zwierząt?

Jestem lekarzem weterynarii, a moja działalność naukowa związana jest z żubrami. Dobry lekarz powinien dokładnie poznać swoich pacjentów. Choć często właśnie tę weterynarię mi się zarzuca i mówi o niej w sposób pejoratywny, to przecież cała historia restytucji żubra związana jest nierozerwalnie z lekarzami weterynarii - jako nadzorującymi i prowadzącymi ochronę czynną - oraz z leśnikami - jako opiekunami populacji i gospodarzami terenów, gdzie te zwierzęta występują. Niechęć do weterynarii może wynikać z zazdrości o kompetencje lekarza do pracy ze zwierzętami, czy chociażby prowadzenie badań naukowych poświęconych ochronie zdrowia samego żubra, ale także zdrowia publicznego, co czasami bywa nierozumiane, a nawet krytykowane. W Białowieskim Parku Narodowym pracuję od 15 lat, zarówno mój doktorat jak i przewód habilitacyjny dotyczyły właśnie żubrów, a właściwie ich ochrony.

Jakie znaczenie ma zatem rozdzielenie przez zaporę polskiego stada żubrów od tego żyjącego po stronie białoruskiej?

Trudno jednoznacznie stwierdzić, ponieważ zdania naukowców są podzielone. Jedni uważają, że oba stada należy połączyć, inni zaś są temu przeciwni. Badania genetyczne wykazały, że stado żyjące po stronie białoruskiej pochodzi od żubra z linii nizinno-kaukaskiej, a pamiętajmy, że w czasie restytucji żubra w Puszczy Białowieskiej właśnie linię kaukaską całkowicie wyeliminowano już w latach 50. Ta grupa naukowców uważa więc, że do czasu przeprowadzenia szerokich badań genetycznych stada te powinny pozostać rozdzielone.

Jaką postawę wobec tych białoruskich zarzutów przyjęli aktywiści, którzy zawsze chętnie wypowiadają się na temat ochrony puszczy?

Nikt ze środowiska nawołującego do ochrony Puszczy Białowieskiej nie zaapelował do prawdziwych organizatorów tych szlaków przerzutowych i kryzysu migracyjnego o to, żeby ochronić ten teren. Szczycimy się tym, że Puszcza Białowieska to światowe dziedzictwo, obiekt transgraniczny, a tymczasem nikt nie powiedział głośno: przestańcie wypuszczać ludzi na teren chroniony i to nie tylko do Białowieskiego Parku Narodowego, ale także pozostałej części światowego dziedzictwa UNESCO na obszarze nadleśnictw Hajnówka, Białowieża i Browsk.

Problem migrantów wywołuje także konflikty na naszym terenie. Ostatnio głośno było o tym, że pracownicy Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży nie zostali wpuszczeni na teren Białowieskiego Parku Narodowego.

Tak, osoby te są pracownikami Instytutu Biologii Ssaków, polskimi profesorami, a jednocześnie aktywistami, którzy szukali w puszczy migranta. Sami o sobie mówią, że mają spore doświadczenie i odpowiedni sprzęt, ale w Białowieskim Parku Narodowym obowiązują zasady wstępu i są obszary, do których - ze względu na ochronę przyrody - nie można wchodzić na własną rękę. Co więcej, te zasady są dobrze znane tym osobom. Akcje poszukiwania w Polsce powinny być prowadzone przez odpowiednie służby, a nie osoby prywatne, które robią to na własną rękę. Przepisy dotyczące wchodzenia i przebywania na terenie ścisłej ochrony dotyczą i obowiązują wszystkich. Poinformowano już Polską Akademię Nauk - oficjalną drogą - o naruszeniu prawa przez pracowników Instytutu Badania Ssaków PAN w Białowieży. Moim zdaniem, ta sytuacja to była klasyczna „ustawka”, mająca ugodzić w dobre imię Białowieskiego Parku Narodowego i moje - jako dyrektora, gdyż zaatakowano mnie podczas zwolnienia lekarskiego, po operacji i przedstawiono mnie jako bezdusznego człowieka blokującego niesienie pomocy. Argumentem przeciwko mnie było także to, że jestem „weterynarzem i osobą o prawicowych poglądach”. A jako lekarz właśnie, i chrześcijanin, nie wyobrażam sobie, aby nie udzielić pomocy osobom chorym lub rannym. Uważam także, że gdy idzie się na akcję ratunkową, to działa się w ciszy i myślą przewodnią jest niesienie pomocy, a nie sesje fotograficzne dokumentujące niewpuszczenie do rezerwatu ścisłego. Pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego niejednokrotnie pomagali w akcjach poszukiwawczych, nasze pojazdy wjeżdżały, aby wyciągać ludzi z lasu. Regularnie wywozimy także dziesiątki kilogramów śmieci, pozostawianych przez migrantów na terenie BPN, czyli Obiektu Światowego Dziedzictwa UNESCO. To kolejny atak, po Wojsku Polskim, Straży Granicznej i Lasach Państwowych, na polski mundur, mundur służby BPN.

Czy wskutek zarzutów strony białoruskiej możemy spodziewać się kontroli unijnych urzędników na terenie Białowieskiego Parku Narodowego?

Jedna taka kontrola miała już miejsce jesienią. Wówczas Białowieski Park Narodowy odwiedzili posłowie Parlamentu Europejskiego, a następnie spotkali się z zarządcami Światowego Dziedzictwa i samorządowcami z regionu Puszczy Białowieskiej. Z tego, co mi wiadomo, w raporcie nie zawarto żadnych zastrzeżeń.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto