Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znów wyrzuceni

Piotr Rydzewski
Jeszcze rok temu przy Częstochowskiej 14 mieszkało kilkanaście osób. Squat, który stworzyli tętnił życiem. Kulturalna działalność DeCentrum – wystawy, koncerty – była chwalona nawet przez niektórych ...

Jeszcze rok temu przy Częstochowskiej 14 mieszkało kilkanaście osób. Squat, który stworzyli tętnił życiem. Kulturalna działalność DeCentrum – wystawy, koncerty – była chwalona nawet przez niektórych urzędników magistratu. Jednak po kilku latach nielegalnego zajmowania budynku, anarchiści zostali eksmitowani. Urzędnicy deklarowali co prawda, że będą mogli prowadzić działalność kulturalną w innym miejscu, że pomogą im znaleźć siedzibę dla DeCentrum, ale na deklaracjach się skończyło.

W sobotę wrócili

Do budynku przy ul. Częstochowskiej 14 grupa młodych ludzi wróciła w sobotę rano. Przyszli jak do siebie. Po wejściu zaczęli porządkować stare śmieci.
– Był tutaj straszny syf – mówią squatersi. – Pozbieraliśmy papierki i butelki i zaczęliśmy wchodzić do środka. Niestety strasznie zaniedbano ten teren przez rok – dodają. W samo południe wywiesili na kamienicy kilka transparentów.
– Chcemy walczyć o ten budynek, bo nigdy nie zarzuciliśmy myśli o centrum kultury alternatywnej – mówi Artur Mochnacki z DeCentrum. – Chcemy, aby to miejsce znowu było takim centrum.

Druga eksmisja

Miejscy urzędnicy mają jednak inne plany wobec kamienicy. Od roku zapowiadają, że zostanie wystawiona na sprzedaż. Zadanie wykurzenia dzikich lokatorów dostała Straż Miejska. Około godz. 15.30 na Częstochowskiej było już około 30 jej funkcjonariuszy. Wyważyli drzwi, w środku trafili na barykadę. Forsowanie przeszkody zajęło strażnikom godzinę. W tym czasie kilkunastu młodych ludzi dostało się na dach kamienicy, potem przeszli na dach sąsiedniego budynku. Cały czas krzyczeli: To jest nasz dom, odejdźcie stąd!
– Nie ma wątpliwości, że przejęli oni budynek nielegalnie, więc służby porządkowe muszą ich eksmitować – tłumaczył interwencję strażników rzecznik prezydenta Białegostoku, Tomasz Ćwikowski.

Pomógł negocjator

Z siedzącymi na dachu squatersami pierwsze próby mediacji podjęli strażnicy. Bezskutecznie. Żeby ich zdjąć z dachu, trzeba było ściągać straż pożarną i policyjnego negocjatora.
– Podczas negocjacji obiecano nam, że nie zostaniemy zatrzymani tylko wylegitymowani – opowiadają siedzący na dachu squatersi. – Trudno było w to uwierzyć, bo pod budynek podjechały trzy radiowozy.
Jednak policjanci dotrzymali słowa. Schodzący przez właz w dachu anarchiści byli na miejscu legitymowani i puszczani. – Na razie na tym to wszystko się skończyło – stwierdził jeszcze wczoraj Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto