Zbrodnia po podlasku

Kryminał na dobry początek

Fabryka Bestsellerów na pierwszy ogień wzięła kryminał. Zaczęło się od cyklu wykładów poświęconych literaturze kryminalnej, od spotkań z fachowcami z branży (kryminolog, wiktymolog, specjalista od medycyny sądowej). Następnie w drodze otwartego konkursu wybrano uczestników, którzy spotkali się na warsztatach w Wigrach. Pracowali pod okiem Irka Grina - guru polskiego kryminału.
Większość funduszy wyłożyła Wspólnota Europejska w ramach Programu Młodzież.
Już niebawem kolejny cykl warsztatów - tym razem poświęcony pisaniu romansów.

Młodzi na huśtawce

"Śmierć na dobry początek" przynosi zestaw opowiadań bardzo różnych stylistycznie i jakościowo. To prawdziwa huśtawka - od współczesnego kryminału z kluczem do zagadek kryminalnych z przeszłości, od serio prowadzonych analiz psychologii morderców i ofiar po literacki żart.
Najważniejsze, że wśród kilkunastu opowiadań, kilka sprawia autentyczną satysfakcję czytelniczą. Lektura jest tym ciekawsza, że w większości utworów tłem jest Białystok lub Podlasie.
- Irek Grin z przekonaniem powtarzał, że wśród naszych autorów znalazło się trzech, może nawet czterech niemal dojrzałych pisarzy - mówi Marek Kochanowski.

Nadchodzi czas horroru

Każdy, kto odwiedza czasem księgarnie, musiał zauważyć, że w polskim kryminale "drgnęło". Wystarczy przypomnieć kariery Irka Grina czy Marka Krajewskiego. Ostatnio powieść kryminalną napisał nawet Marcin Świetlicki. - Boom polskiego kryminału skończy się za jakieś dwa, trzy lata - uważa Marek Kochanowski. - Można przypuszczać, że burzliwie zacznie się rozwijać horror - gatunek bardzo słabo reprezentowany, niemal nieobecny w polskiej literaturze.
Kochanowski jest przekonany, że nasz region jest doskonałym źródłem pomysłów fabularnych dla wszelkich opowieści niesamowitych. Nasza siła, bierze się z cywilizacyjnego zacofania.
- Ciągle żyjemy w kręgu magicznych opowieści, znamy gusła i zabobony, a niektórym nawet sami ulegamy - twierdzi Kochanowski. - To świetne, naturalne zaplecze dla horroru. Tak jak małe amerykańskie miasteczka, stały się naturalną scenerią dla amerykańskiej literatury grozy.
Jak się ma źródło, to można na nim zarobić.

Zabawa i biznes

Zjawisko kursów dla autorów prozy czy poezji, to w Polsce pojęcie nowe. Nie istnieje modny na Zachodzie zawód trenera kreatywnego pisania. Jednak już niebawem może otworzyć się rynek na tego typu usługi.
- Myślę, że zainteresowanie nauką pisania będzie rosło - mówi Marek Kochanowski. - Warsztaty pisarskie to doskonała płaszczyzna do startu dla początkujących, czekających na odkrycie autorów. Już teraz wydawnictwa interesują się uczestnikami, czytają uważnie ich pierwsze teksty, starają się wyławiać talenty.
W tradycji polskiej pisarz, to taki odludek obdarzony przez Boga talentem. Nie dojada, nie dosypia, tylko pisze dla potomnych rzeczy wzniosłe, dzieła. - To romantyczne wyobrażenie niewiele ma wspólnego z praktyką - twierdzi Kochanowski. - Pisarstwo, szczególnie pisarstwo gatunkowe, to rodzaj fachu, którego można się nauczyć i zarabiać pisaniem, tak jak zarabia się budowaniem domów, czy pieczeniem chleba.
Żeby być dobrym fachowcem, trzeba nauczyć się nie tylko pisać, ale też promować, a nawet postępować z namolnymi czytelnikami. Nauczyciele będą mieli coraz więcej pracy. Zarobią na tym również pisarze i wydawnictwa. A polski czytelnik będzie miał przyzwoitą literaturę do poduszki czy pociągu.