Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo po północy

Agnieszka Domanowska
Pobicie ze skutkiem śmiertelnym i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu – to zarzuty, jakie czterem białostoczanom postawiła policja i prokuratura.– To bardzo skomplikowana sprawa.

Pobicie ze skutkiem śmiertelnym i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu – to zarzuty, jakie czterem białostoczanom postawiła policja i prokuratura.
– To bardzo skomplikowana sprawa. Dowody, jakie mamy nie są jednoznaczne. Nie wiadomo, jaki był udział poszczególnych osób w przestępstwie – przyznaje szefowa Prokuratury Rejonowej Białystok Południe Bożena Kiszło.

Chciał wyjść z nałogu. Nie zdążył
Zdania na temat Edwarda F. wśród sąsiadów są podzielone. Mężczyzna mieszkał sam. Był na rencie.
– Święty na pewno nie był – przyznaje jedna z sąsiadek.
– Przychodzili do niego zawsze ci sami koledzy. Pili i świętowali na okrągło – dodaje inna. – Ale to nie był uciążliwy sąsiad. Nikomu nic złego nie robił.
Jedna z mieszkanek bloku staje w obronie mężczyzny.
– Zawsze miły, zawsze uśmiechnięty i chyba bardzo nieszczęśliwy – mówi. – Miał problem z nałogiem, ale ostatnio chciał się leczyć. Nie stał już ciągle pod sklepem. Nie przestawał w towarzystwie osiedlowych pijaków. Na pewno chciał z tym skończyć. Niestety nie zdążył.

Co się stało?
Około godziny 17 w piątek do mieszkania Edwarda F. zapukali czterej mężczyźni. Przynieśli ze sobą alkohol. Gospodarz ugościł ich. Zaczęła się libacja.
– Były wrzaski, krzyki, przekleństwa – tak noc z piątku na sobotę wspomina mieszkanka bloku przy ulicy Konwaliowej.
Dlaczego sąsiedzi w porę nie wezwali policji?
– W tym mieszkaniu hałasy to nic nadzwyczajnego. Nie miałam pojęcia, że tym razem wydarzy się taki dramat – mówi jedna z kobiet.
Jak ustaliła policja, gospodarz i jego 53- letni gość pokłócili się. Mężczyzna uderzył Edwarda F. Sekcja zwłok wykazała, że ofiara została ugodzona twardym narzędziem. Pozostali biesiadnicy nie bronili gospodarza, nie reagowali. Jeden z nich co prawda pomógł krwawiącemu dojść do łazienki. Jednak po kilkunastu minutach wszyscy goście wyszli z mieszkania.
– Jeden z nich wrócił na miejsce zdarzenia, bo – jak twierdził – zapomniał saszetki z dokumentami. Wtedy gospodarz był już martwy. Jego ciało leżało w wannie – mówi podkomisarz Dariusz Kędzior z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Policjanci w sobotę zatrzymali czterech mężczyzn. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, żaden z nich nie przyznał się do zarzutów. Wczoraj wszyscy trafili na przesłuchanie do prokuratury. Mają od 40 do 55 lat. Wszystko wskazuje na to, że trzej będą mieli zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. Mężczyzna, który uderzył Edwarda F. ma trafić do aresztu. Dziś sąd podejmie ostateczną decyzję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto