Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna o budżet? Nie, o Wierszalin

Bartosz Wacławski
Każdy mógł zresztą zobaczyć, co tak zdenerwowało radnego. Jego kolega rozdał radnym plik materiałów dotyczących teatru. Było tam, oprócz wywiadu, którego reżyser teatru Piotr Tomaszuk udzielił „Porannemu", ...

Każdy mógł zresztą zobaczyć, co tak zdenerwowało radnego. Jego kolega rozdał radnym plik materiałów dotyczących teatru. Było tam, oprócz wywiadu, którego reżyser teatru Piotr Tomaszuk udzielił „Porannemu", również zdjęcie z przedstawienia „Ofiara Wilgefortis" przedstawiające ukrzyżowaną, nagą kobietę.
– To jest przestępstwo, a marszałek zamiast dawać pieniądze, powinien skierować sprawę do prokuratury – mówił Puksza.

Sztuka czy nie

Nic nie wskazywało na to, że wczorajsza dyskusja wojewódzkich radnych będzie burzliwa. Zarząd województwa przedstawił projekt przyszłorocznego budżetu: co zostanie wybudowane, kiedy i za jakie pieniądze. Nic jednak tak nie poruszyło radnych, jak dotacja dla Wierszalina.
Zarząd województwa chce wspomóc teatr za jego wkład w rozwój kultury. – Aktorzy wrócili z Nowego Jorku, gdzie ich przedstawienie było bardzo ciepło przyjęte – pochwalił na wczorajszej sesji członek zarządu województwa odpowiedzialny za kulturę Jan Syczewski.
– Skoro tak im się podoba, to niech oni płacą na ten teatr – odparował Krzysztof Kozicki z LPR . – Zresztą my już wiemy, dlaczego im się ten teatr podobał – dodał, ale myśli nie rozwinął.
Radni LPR nie mieli też wątpliwości, że gdyby w ten sam sposób przedstawić Gwiazdę Dawida, to podniosłoby się larum. – Beztalencia i miernoty – podsumowali w wystąpieniach aktorów teatru.

Będziemy kontrolować

Jan Syczewski i marszałek Janusz Krzyżewski próbowali bronić teatru. – Nie do końca jesteśmy kompetentni, by oceniać sztukę. Wierszalin jest niebanalny, ale i szokujący. Jednak życie jest czasem bardziej szokujące – powiedział Syczewski. – Nie możemy umyć rąk od skutków działania teatru. Kontrola będzie nieodzowna – obiecał jednak radnym Syczewski.
W kuluarach marszałek Krzyżewski tłumaczył, że skoro samorząd daje pieniądze na teatr, to może wpływać na jego działanie.
– To znaczy, że będzie kontrolować repertuar, oceniać?- pytali dziennikarze.
– Rezerwujemy sobie większy wpływ na instytucję, której płacimy – unikał odpowiedzi wprost marszałek.

Pogonimy kijami

Jednak tylko rozsierdził radnych LPR. Wszyscy chcą jednego: Wierszalin nie może dostać dotacji! Radny Puksza zresztą na tym nie poprzestał. – Następna koalicja po wyborach (jesienią są wybory samorządowe – przyp. red.) kijami rozgoni ten cały teatr z Podlasia – zagroził na koniec dyskusji radny Zbigniew Puksza.
– To kuriozalna wypowiedź – ocenił Zbigniew Krzywicki, przewodniczący Sejmiku. – Gdyby potraktować ją poważnie, można byłoby ją uznać za groźną, godzącą w wolność wypowiedzi. Na szczęście tak jej nie traktuję – powiedział „Porannemu".

ROZMOWA

Kurier Poranny: Radny LPR Zbigniew Puksza uważa, że robiąc "Ofiarę Wilgefortis" popełnił pan przestępstwo...
Piotr Tomaszuk, szef Teatru Wierszalin: Szkoda, że pan radny nie oglądał naszego przedstawienia. Szkoda też, że nie zna historii Kościoła. Gdyby ją znał, wiedziałby, że ukrzyżowana kobieta nie jest moim wymysłem, tylko faktem historycznym. Święta Wilgefortis była otaczana kultem, zbudowano jej setki kościołów, powstały liczne wizerunki męczennicy. Polecam panu radnemu lekturę wydanej w Watykanie Enciclopedia Catolica, z której wzięliśmy wizerunek Wilgefortis do programu naszego spektaklu. A gdyby pan radny był tak bardzo zainteresowany tematem, to może odbyć pouczającą wycieczkę na Śląsk, do sanktuarium w Wambierzycach, gdzie znajduje się wizerunek Świętej Kummernis (inne imię, pod którym znana jesz Święta Wilgefortis). "Ofiarę Wilgefortis" oglądali księża, gościliśmy nawet biskupa, grupę zakonnic. I nie spotkaliśmy się z głosami oburzenia - przeciwnie, dziękowano nam za to przedstawienie. Zarówno "Ofiarę Wilgefortis", jak i późniejszego "Świętego Edypa" prezentowaliśmy bez żadnych nieporozumień na festiwalu kultury katolickiej w Łodzi. Wierzę w to, że gdyby pan radny zobaczył nasze przedstawienie, nie straszyłby nas sądami.

l Nie tylko straszy sądami, ale też obiecuje potraktować kijem. Natomiast marszałek wspomina o kontroli działalności Wierszalina. Nie stracił pan jeszcze ochoty na mariaż Wierszalina z samorządem?
- Niezależnie od decyzji radnych Wierszalin będzie istniał. Jednak do tego, by się rozwijać potrzebuje bezpieczeństwa socjalnego. Doskonale rozumiemy, że marszałek, dotując naszą działalność, chce kontrolować właściwe wydawanie pieniędzy. Natomiast wypowiedzi na temat rozganiania Wierszalina kijami nie będę komentował - to nie jest poziom, na którym można prowadzić sensowną dyskusję. Wierzę w to, że wśród białostockich radnych jest wystarczająco silna "partia zdrowego rozsądku", by nie dać się zepchnąć do narożnika krzykaczom.
Rozmawiał: Jerzy Szerszunowicz

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto