Bardzo fajnie jest. Bardzo lubimy folklor. Przecież to nasze stare obyczaje ludowe. Dziś już nigdzie ich nie możemy spotkać, tylko tu - mówi Ryszard Pietruczuk, który na tradycyjne zapusty do skansenu zabrał żonę Teresę.
Wczorajsze pożegnanie karnawału zorganizowane przez Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej było bardzo głośne, kolorowe, odrobinę tłuste - bo smażono przepyszne pączki i faworki. Nutka magii też zagościła w skansenie. Bo w wesołym korowodzie przebierańców ramię w ramię szedł m.in. anioł z diabłem i ze śmiercią. Na koniec były tańce w dworze. Przygrywała Kapela Siemiona.
- Zaczęliśmy od wypieku pączków i smażenia faworków w chałupie, był oczywiście poczęstunek. Potem pokazano, jak w chałupie wyszorować garnki popiołem, bo był zwyczaj, że przed postem trzeba było je mieć bez żadnego tłuszczu. Zgodnie z tradycją przeskakiwano przez kłodę, którą ciągnięto na urodzaj. Mężczyźni skakali, żeby wyrosło wysokie zboże, kobiety - wysoki len. Paliliśmy też słomianą kukłę. W trakcie tańców zawieszono na plecach jednemu z kawalerów śledzia. To zwyczaj żartobliwego piętnowania kawalerów i panien, że nie dopełnili tego obowiązku w czasie karnawału - opowiadał dyrektor muzeum Artur Gaweł.
Zobacz też:
Białostockie zabytki. Żeby nie popadły w ruinę i zapomnienie
Dożynki w Białostockim Muzeum Wsi
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?