Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwłaszczenie pod sąd

Monika Rosmanowska
Mieszkańcy m.in. Rodziny Kolejowej, Wielkoblokowej i SM Mickiewicza już cztery lata temu złożyli wnioski o uwłaszczenie swoich mieszkań. Wciąż jednak nie dostali żadnej decyzji.

Mieszkańcy m.in. Rodziny Kolejowej, Wielkoblokowej i SM Mickiewicza już cztery lata temu złożyli wnioski o uwłaszczenie swoich mieszkań. Wciąż jednak nie dostali żadnej decyzji.

Celowo opóźniają?

Odrębna własność pozwala odłączyć się od spółdzielni i utworzyć wspólnotę.
– Dlatego zarządy spółdzielni zwlekają z załatwieniem sprawy. Obawiają się, że stracą członków i wpływy – mówi Krzysztof Pużuk, prezes białostockiego Stowarzyszenia Uwłaszczeniowego.
W siedzibie stowarzyszenia dwa razy w tygodniu spotykają się i dyskutują o swoich problemach mieszkańcy różnych białostockich spółdzielni. Wszyscy mają pretensje do prezesów i zarządów:
– Złożyłem wniosek w kwietniu 2001 roku i do dziś nie mam decyzji. Nie wiem nawet, czy spółdzielnia wykupiła ziemię. A to jest pierwszy krok do uwłaszczenia – mówi Stanisław Amelian, mieszkaniec SM „Wielkoblokowa".
– Zarząd mojej spółdzielni załatwia formalności i zaczyna podpisywać końcowe akty notarialne. Niestety, przekazując na własność mieszkanie, piwnicę traktuje jako dobro wspólne, z prawem do wyłącznego korzystania. To bezprawne działanie – dodaje jeden z mieszkańców Rodziny Kolejowej.

Problemy z biurokracją

Spółdzielnie, kiedy trafi do nich wniosek o uwłaszczenie, muszą przygotować całą dokumentację. Najpierw powinny wykupić grunty (od skarbu państwa lub gminy) i wytyczyć działki przynależne do budynku.
Ale z tym jest kłopot. – Dopiero pod koniec 2004 roku miasto zdecydowało się odsprzedać spółdzielniom swoje grunty z 99 proc. bonifikatą. Dlatego wykup zakończyliśmy jesienią ubiegłego roku – mówi Andrzej Prokorym, zastępca prezesa SM Mickiewicza. Spółdzielnia uwłaszczyła do tej pory trzy budynki, kolejnych dwadzieścia czeka w kolejce. – Większość spraw powinniśmy załatwić do końca kwietnia – obiecuje prezes.
Spółdzielnie odpierają też zarzuty dotyczące zawłaszczenia piwnic.
– Ustawa mówi wyraźnie, że zarząd spółdzielni może, ale nie musi włączyć piwnice w odrębną własność. Dlatego zdecydowaliśmy, że piwnica będzie częścią wspólną – mówi Wiesława Lisowska, zastępca prezesa ds. ekonomicznych SM Rodzina Kolejowa.

Trudno będzie rozsądzić

Spółdzielcy nie chcą dalej bezczynnie czekać na decyzje prezesów. Złożyli w sądzie kilka skarg na opieszałość spółdzielni. Zapowiadają kolejne.
I już wiadomo, że prawnicy będą mieli trudny orzech do zgryzienia.
– Spółdzielnie nie spieszyły się z załatwianiem spraw. Bo ich przeprowadzenie wiązało się z ogromnymi kosztami. Ale trudno będzie udowodnić, że była to celowa opieszałość – mówi Zofia Daniszewska-Dek, adwokat.
A sprawa piwnic? – O tym powinien decydować biegły budownictwa. Tylko on, po uwzględnieniu tego jak biegną różnego rodzaju przewody, może stwierdzić czy przekazanie piwnicy nie będzie działało na szkodę innych mieszkańców budynku – dodaje Daniszewska-Dek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto