Wygląda na to, że po ośmiu latach rządów Metalexportu, Uchwyty w końcu mają szansę na uniezależnienie się od tej firmy. Długi największego udziałowca wobec warszawskiego urzędu skarbowego są tak ogromne, że komornik egzekwuje je zajmując akcje Bison-Bialu.
Obcym nie wierzą
- Mam nadzieję, że nie zmarnujemy tej szansy. Metalexport od ośmiu lat wyciska z naszego zakładu wszystko, co się tylko da. Jeśli tylko udałoby się nam od niego uwolnić, to moglibyśmy sprzedawać nasze wyroby sami, a nie za pośrednictwem spółek należących do zadłużonego właściciela. Nie mielibyśmy żadnych problemów - mówił nam jeden z pracowników. - Dobrze byłoby, żeby komornik jak najszybciej wystawił ten większościowy pakiet na sprzedaż. Może znalazłby się ktoś uczciwszy od naszego dotychczasowego właściciela.
- Obcych już mamy dość! - denerwuje się inny. - Metalexport też nam obiecywał złote góry, a nas oszukał. Nie ma co wierzyć obcym inwestorom.
- Każdy, kto włoży tu złotówkę, będzie chciał zarobić miliony. A my znowu zostaniemy na lodzie! - przekrzykują się pracownicy Uchwytów. - Dlatego chcemy stworzyć spółkę pracowniczą. Weźmiemy kredyt i wykupimy wszystkie akcje. Sami będziemy rządzić. Wiemy, że przejęciem Bisona interesuje się kilku białostockich biznesmenów, ale nawet im nie wierzymy - dodają.
Załoga podzielona
Jednak to, co jednym wydaje się receptą na wszelkie zło, inni uważają za duże zagrożenie.
- Po pierwsze, pracowników nie stać na wyłożenie takich pieniędzy, jakie będą potrzebne na wykupienie większościowego pakietu. Po drugie, nie wiadomo, co tak naprawdę za tą spółką pracowniczą się kryje - mówi Andrzej Kornaś, zastępca przewodniczącego Solidarności w Uchwytach. - Do tego pomysłu przekonuje ludzi głównie Janusz Rasiński (szef OPZZ Metalowcy - przyp. red.). My też jakiś czas temu zostaliśmy o tej propozycji poinformowani, ale jeszcze nie ustosunkowaliśmy do niej. Przede wszystkim dlatego, że Rasiński nie podał nam żadnych konkretów, wyliczeń, zasad, na jakich ta spółka pracownicza miałaby funkcjonować. A to jest przecież w takiej sytuacji podstawą.
Kornaś zauważa też, że Janusz Rasiński jest nie tylko związkowcem, ale też członkiem rady nadzorczej Bisona.
- A do tego człowiekiem, który w ostatnich latach jest w dobrych układach z prezesem Uchwytów. A to przecież człowiek Metalexportu! Takie związki nie są chyba dla nas korzystne - mówi nam jedna z pracownic zakładu. - Część ludzi obawia się, że to tylko teoretycznie będzie spółka pracownicza i nigdy nie przestaniemy eksportować naszych wyrobów bez pośrednictwa spółek Metalexportu, które nakładają na nas złodziejskie marże.
Janusz Rasiński nie chciał z nami wczoraj rozmawiać o sytuacji w zakładzie.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?