Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk kobiet w Białymstoku. Uczestnicy Czarnego Spaceru obrzuceni racami i petardami hukowymi. Policja szuka sprawców

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Wojciech Wojtkielewicz
Służby krytykują brak współpracy ze strony organizatorów, którzy nie informują policji o trasie przemarszu. - Nas nie interesują treści głoszone przez uczestników, którzy się poruszają w takich marszach. Nas interesuje zapewnienie maksymalnego poziomu bezpieczeństwa. Niestety jest to ogromnie utrudnione - ocenia rzecznik podlaskiej policji.

Przeciwnicy zaostrzenia prawa aborcyjnego od niedzieli wychodzą na ulicę protestować. W środę przez kraj przelała się kolejna fala manifestacji. W samym tylko Białymstoku w zgromadzeniu wzięło udział około 18 tysięcy osób. Jednocześnie pod kościołem farnym zebrała się grupa kontrmanifestantów (wśród nich przedstawiciele Konfederacji, Młodzieży Wszechpolskiej, a także duchowni i zakonnice), którzy odmawiając różaniec postanowili bronić świątyni.

Czytaj też: Czarny spacer w Białymstoku w obronie praw kobiet. Czarny marsz przeszedł ulicami miasta (25.10.2020) (zdjęcia)

Popierający "Strajk kobiet" ominęli katedrę idąc w przeciwną stronę. Tłum szedł od Rynku Kościuszki, ulicą Lipową, Aleją Piłsudskiego, Branickiego, Miłosza, Mickiewicza. Manifestanci przez Rondo Lussy wrócili na Aleję Piłsudskiego. Nagle z ulicy Kościelnej wybiegła na nich grupa około 50 osób. Rzucili w kierunku uczestników marszu race i petardy hukowe. Protestujący zaczęli uciekać. Interweniowała policja. Teraz pracuje nad identyfikacją tożsamości napastników.

ZOBACZ MOMENT ATAKU NA PROTESTUJĄCYCH

- Dysponujemy nagraniami m.in. z kamer nasobnych policjantów, którzy zabezpieczali przemarsz oraz zapisami monitoringu miejskiego. Analizujemy też nagrania, które zostały opublikowane w mediach społecznościowych - wymienia podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.

Wiadomo o jednym incydencie. Na ten moment służby nie mają informacji o osobach, które zostały ranne w wyniku obrzucenia środkami pirotechnicznymi, czy też stały się ofiarami innych ataków. Policja apeluje do pokrzywdzonych o jak najszybsze zgłaszanie się do Komendy Miejskiej w Białymstoku przy ul. Bema 4 lub Komisariatu I Policji przy ul. Waryńskiego 8.

Zobacz także: Białystok. Grupa mężczyzn zaatakowała strajkujące kobiety. Wrzucili w tłum petardy, doszło do przepychanek i wyzwisk (ZDJĘCIA)

Środowy przemarsz zabezpieczało w sumie ponad 50 funkcjonariuszy. Podinsp. Krupa podkreśla, że zadanie to jest utrudnione, bowiem organizatorzy nie uprzedzają funkcjonariuszy o przebiegu trasy. Decyzja ta jest podejmowana spontanicznie.

- Mamy do czynienia z sytuacją niebezpieczną z punktu widzenia uczestników marszu, i taką, która bardzo policjantom utrudnia pracę. Wiedząc, którędy zgromadzenia się porusza, wiemy, z jakimi zagrożeniami możemy się w danym miejscu spotkać. Możemy odizolować newralgiczne miejsca poprzez fizyczną obecność funkcjonariuszy. W przypadku spontanicznego przejścia jesteśmy w stanie tylko reagować na to, co się w danej chwili dzieje - wyjaśnia rzecznik podlaskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto