Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spłonął dom w Teolinie w gminie Janów. Pomóżmy 6-osobowej rodzinie, która straciła dach nad głową

OPRAC.:
Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Pożar w domu jednorodzinnym w Teolinie wybuchł 11 lutego ok. godziny 9:20. Rodzina pogorzelców: dziadek, babcia, syn, synowa oraz dwójka dzieci, została bez dachu nad głową. Zniszczeniu w wyniku pożaru uległ dach budynku, poddasze, łazienka, korytarz, 4 pokoje, kotłownia, schody i kuchnia. We wszystkich wymienionych pomieszczeniach są zalane oraz osmalone podłogi, ściany, sufity, popękane okna. Pomóżmy pogorzelcom odbudować ich dom!

Kiedy wybuchł pożar mały Igorek i starszy Damian jeszcze spali. Nie widzieli ognia ani akcji ratunkowej. Przy pomocy sąsiadów udało się chłopców, jeszcze w piżamkach, wydostać z domu przez okno. Ale byli już na pogorzelisku. Bardzo płakali.

- Powtarzam im cały czas, że tata i dziadek wszystko zreperują. I że niedługo wrócimy do siebie, chociaż nie wiem kiedy tak naprawdę to będzie, ale muszę z nimi o tym rozmawiać - mówi Kinga Szkiłądź z Teolina, mama chłopców.

W sobotę spłonęła część ich domu, a ta, którą udało się uratować, jest okopcona i zalana. Ona w momencie wybuchu ognia była w pracy, w sklepie, w sąsiedztwie. Ją zaalarmowała sąsiadka, zaniepokojona dziwnym dymem, wydobywającym się z ich kotłowni.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie, ktoś krzyczał, żeby natychmiast wzywała straż. Ktoś inny pobiegł po śpiące jeszcze dzieci, uciekając z nimi z pożaru przez okno. Ona próbowała jeszcze coś wynieść, ale zdążyła tylko zabrać dokumenty. Sekundy dzieliły ją od tragedii, od tego, by żywioł odciął jej drogę ucieczki.

Ten dom dwa lata temu przeszedł gruntowny remont. Została dobudowana kotłownia na zewnątrz. I to właśnie tam pojawił się ogień, od którego natychmiast zajął się drewniany szczyt budynku.

Emocje są tym większe, że dokładnie 13 lutego, 35 lat temu Szkiłądziów dotknęła podobna tragedia. Wówczas spłonęły im wszystkie budynki gospodarskie, maszyny i zwierzęta. Strażacy uratowali tylko dom. Ten sam, który spłonął w tę sobotę.

Obecnie pogorzelcy przebywają w oddalonym od Teolina o kilkanaście kilometrów mieszkaniu zięcia państwa Szkiłądziów.

Dach nad głową straciła 6-osobowa rodzina. To, czego nie strawił ogień, jest kompletnie zalane. Na razie nie wiadomo co było przyczyną pożaru, komin był nowy, oczyszczony i otynkowany. Zresztą, miejsce pojawienia się ognia nie wskazuje na to, by powodem była sadza lub piec. W tej chwili Szkiłądziowie czekają na możliwość sprzątania pogorzeliska, ale jeszcze nie pojawił się u nich ubezpieczyciel. Już pomagają im bliscy i sąsiedzi. Oni póki co nie myślą o przyszłości, bo dla nich czas zatrzymał się w sobotę, kilka minut po dziewiątej.

- W takim momencie wszystko przestaje być ważne, znikają plany i marzenia. Dziękuje się Bogu, że wszyscy wyszliśmy z tego żywi, bo przecież pożarł mógł wybuchnąć w nocy. Mamy siebie, mnóstwo dobrych ludzi, niosących nam pomoc, za co jesteśmy tak bardzo wdzięczni, że brakuje mi słów, by to wyrazić - opowiada Kinga.

Na pomoc ruszyli mieszkańcy wsi, rodzina. Ale to za mało. Potrzebne są pieniądze. Została już uruchomiona zrzutka.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto