Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sen o Dolinie Krzemowej

Prowadzenie: Maryla Pawlak Żalikowska
W poniedziałek 22 maja 2006 r. opublikujemy wyniki trzeciej już edycji "Podlaskiej Złotej Setki" - listy najmocniejszych firm województwa. 4 maja na spotkaniu w redakcji Porannego przyjrzeliśmy się wraz z Kapitułą ...

W poniedziałek 22 maja 2006 r. opublikujemy wyniki trzeciej już edycji "Podlaskiej Złotej Setki" - listy najmocniejszych firm województwa. 4 maja na spotkaniu w redakcji Porannego przyjrzeliśmy się wraz z Kapitułą rankingu wstępnym wynikom "Setki". Były one pretekstem do debaty o gospodarce Podlasia. O tym, co ja napędza i przede wszystkim o tym, co ją hamuje.

W debacie uczestniczyli:
- Wiesław Kamieński - Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego, doradca premiera w Programie Polska Wschód,
- dr Anatoliusz Kopczuk - ekonomista Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania,
- prof. Barbara Kudrycka - rektor Wyższej Szkoły Administracji Publicznej w Białymstoku, eurodeputowana,
- Edward Kosakowski - naczelnik Podlaskiego Urzędu Skarbowego,
- Janusz Mroczkowski - Kancelaria Marszałka Województwa Podlaskiego,
- Barbara Olszyńska - p.o. dyrektora Izby Skarbowej,
- dr Cecylia Snarska-Sadowska - ekonomista Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku,
- dr Tadeusz Truskolaski - ekonomista UwB, ekspert Ministerstwa Rozwoju Regionalnego w Programie Polska Wschód,
- Wojciech Jarmołowicz "Kurier Poranny".


Edward Kosakowski: Tegoroczna "Złota Setka" to sami znajomi - 90 spośród tych przedsiębiorstw rozlicza się w Podlaskim Urzędzie Skarbowym. Mamy tu teraz 495 firm. Największych w regionie. To jest takich, których przychody przekroczyły 5 mln euro. Tylko kolejność "Setki" na naszej liście - tworzonej w oparciu o przychody podatkowe - byłaby inna. Nie mam danych niedawno powstałej Grupy Kapitałowej BOS. Mam natomiast Polmosu i to on byłby na pierwszym miejscu w regionie, bo ma bardzo wysokie przychody z operacji finansowych. Na drugiej pozycji byłby BAT.
Patrząc pod tym kątem ton całej gospodarce regionu nadaje 20 firm - ich przychody przekraczają 50 mln euro. I to one dają ponad 70 procent wszystkich podatków z województwa. To właśnie Polmos, BAT, Mlekpol. dalej Zakład Energetyczny Białystok, Mlekovita, Philips, BOS, Pfleiderer, Barter, SOT, MTC, Pronar, Społem Białystok, PMB, Piątnica, Krex,Cefarm czy Contractus. Zdecydowana przeważa tu branża rolnicza.
I warto dodać, że po roku 2005 do PUS, czyli do grona najbogatszych, doszło jeszcze 16 firm. 6 przedsiębiorstw ma przychody przekraczające 200 mln. Dwie - ponad 500 mln. Widać postęp. To samo dotyczy dochodów przedsiębiorstw: wzrosły o ponad 30 procent. A VAT o 60 procent.


Barbara Olszyńska: Jest się też z czego cieszyć patrząc na dochody budżetu z wszystkich firm regionu. W 2005 roku one również wzrosły o 30 procent. Sam VAT o 170 proc. To ważne, bo w roku 2004 mieliśmy spadek wartości podatków w stosunku do roku 2003. Również wstępna analiza za pierwszy kwartał tego roku pokazuje na dalszy wzrost wpływów a tym samym na dalszy rozwój regionu.
Jednocześnie badania wskazują, że we wszystkich firmach wzrasta zatrudnienie.
Wszystkie wskaźniki owszem nam rosną, ale dynamika wzrostu jest niższa niż średnia krajowa. Dlaczego? W przypadku zatrudnienia może decyduje struktura firm podlaskich? Mamy mało firm wysokich technologii. A może władzę mamy mało aktywną - bez wizji i managerów? Przepisy w całym kraju - nawet jeśli złe - wszędzie są takie same. Ale może nasi urzędnicy działają zbyt ospale i przedłużają procedury?

Tadeusz Truskolaski: Ta sytuacja przypomina jazdę w pędzącym peletonie, w którym nikt nie pomaga najsłabszym. Nie da się ukryć, że my mając od lat mniejszy potencjał niż inne regiony, jesteśmy mniej konkurencyjni. W rezultacie nie z winy naszych przedsiębiorców skuteczność ubiegania się o środki unijne jest też dosyć niska w stosunku do reszty kraju. Niszczy nas, że musimy konkurować z bardzo silnymi. Że nie było podziału regionalnego unijnych funduszy strukturalne, tylko byliśmy w jednym kotle np. z Mazowszem. Stąd też nieobecność u nas wysokich technologii.


Czyli w nas winy nie ma?

Barbara Kudrycka: Jest. Nie ma u nas tak przyjaznych urzędników - nie mówię o aparacie skarbowym - jak na zachodzie Polski, gdzie od początku lat 90-tych bardzo promowano przedsiębiorczość i starano się jej sprzyjać. U nas cały czas nie traktuje się tego sektora jako tego, który powinien być najbardziej dopieszczany. Wspomagany. Dla którego stwarza się zaplecze i infrastrukturę. Nie dostrzega się, że w przedsiębiorcach tkwi źródło dobrobytu całego regionu. Mamy jeszcze kompleksy wynikające z tego, że późno zaczęliśmy rozwijać sektor prywatny i nie jesteśmy w stanie dogonić peletonu. Mamy również kompleksy wynikające z położenia. Choć to właśnie lokalizacja, która powinna być motywacją do rozwoju, bo z jednej strony mamy wschód do współpracy, z drugiej kraje zachodnie jako kierunek eksportu. Jesteśmy wręcz najbardziej predystynowani, żeby tworzyć tu potężne firmy finansowe, księgowe, które mogłyby wpływać na rozwój regionu. Zastanawiam się też, czy nie mam jakiejś luki w edukacji wyższej. Na studiach ekonomicznych. Czy potrafimy kreować przedsiębiorczość studentów, żeby zakładali własne firm tego typu. I współpracując z branżą z zewnątrz zachęcali ją do inwestowania na Podlasiu. Albo składy celne - nie ma ich u nas. A w Finlandia są. Ona wprost nieprawdopodobnie rozwinęła swój przemysł i przedsiębiorczość wykorzystując handel ze wschodem.

Wojciech Jarmołowicz: Wspomniała Pani Profesor niezbyt przyjazne urzędy. Wielu naszych przedsiębiorców twierdzi np. że Podlaska Fundacja Rozwoju Regionalnego jest "bardziej święta" niż Warszawa w ocenie wniosków o dotacje od naszych przedsiębiorców.

Wiesław Kamieński: Nie zgodzę się. Musimy pilnować procedur, które zostały nam narzucone. Ale nie jesteśmy bardziej rygorystyczni. Od czasu, gdy po zmianie procedur to my oceniamy wnioski zarówno pod katem formalnym jak i technicznym (zdolności przedsiębiorcy do realizacji zamierzeń), zamiast kilku procent, akceptowanych jest potem w Warszawie 70 procent wniosków. Ale rozumiem niezadowolenie przedsiębiorców - to Fundacja ma z nimi kontakt i to od nas się dowiadują, gdy wniosek zostaje odrzucony.


Barbara Kudrycka: Wrócę do urzędników zatrudnionych w administracji miasta czy regionu. Uważam, że zbyt często traktują przedsiębiorców jak oszustów czy osoby zainteresowane pomnażaniem zysków kosztem łamania przepisów. A jesteśmy już na takim etapie rozwoju przedsiębiorczości, że - poza sporadycznymi przypadkami - nikomu na tym nie zależy. Firmy funkcjonują zgodnie z przepisami. Zachowują procedury rozliczeń, pozyskiwania licencji itp.
A same te procedury są cały czas bardzo skomplikowane i nieprzyjazne przedsiębiorcom. W Kanadzie stworzono np. ogólnopaństwowy system uzyskiwania koncesji na poszczególne rodzaje działalności gospodarczej lub usługowej na jednej platformie internetowej. W ciągu tygodnia ludzie uzyskują tam decyzje, na które u nas czeka się nawet pół roku.
Wiem, że to kosztowne i u nas powinno się zacząć od zmiany systemu administracyjnego. Administracja powinna się elastycznie dostosowywać do potrzeb gospodarki a nie odwrotnie.

Wiesław Kamieński: Państwo poruszyli bardzo poważny problem Polski. Obserwuję, że my mamy tendencję do biurokratyzowania procedur. Programy pharowskie miały procedury narzucone przez UE i wydawały się nam niepotrzebnie skomplikowane i rozbudowane. Ale to, co sami sobie potem stworzyliśmy przy obsłudze sektorowych programów operacyjnych, to jest dopiero niezrozumiałe kuriozum.

Barbara Kudrycka: Skala komplikacji wielokrotnie przerasta regulacje unijne. Wierzymy, że dzięki aktywności Pana Ministra uda się je uprościć.
Wiesław Kamieński: Ministerstwo już samo to zauważyło. Mamy coraz częstsze kontakty ze środowiskami gospodarczymi. Chcemy, żeby to one wyrażały swoje uwagi, co jest potrzebne a co zbyt rozbudowane.

Anatoliusz Kopczuk: Mówimy o bardzo starym problemie: Czy urzędnik może być tak dobrym gospodarzem? Czy może stymulować rozwój? Dla niego kluczową kwestią jest przestrzeganie przepisów. Z tego jest rozliczany. Na szczęście nie wszystko zależy od urzędników - na liście najlepszych firm Podlasia mamy sporo takich, które rozwinęły się mimo tych niekorzystnych warunków. Za rozwojem mleczarni czy Pronaru czy innych stoją konkretni ludzie. Mają umiejętność zarządzania.
Znalezienia się w określonej sytuacji gospodarczej.
Niemniej warunki w jakich działają, mają znaczenie. To jak troska o roślinkę, która może wyrosnąć i na kiepskim gruncie, ale gdy o nią zadbamy będzie dużo piękniejsza i dorodna. Troska o przedsiębiorczość jest więc w interesie władzy regionu czy miasta.
Jej brak może jednak wynikać z czegoś innego niż cechy danego człowieka. Na podstawie analiz zachowań samorządów gmin mam wrażenie, że oni oceniają perspektywy rozwoju z punktu widzenia biednego: nie wierzą, że może coś uzyskać. Sami sobie nie dają szansy, bo nie kupują losu. Może dlatego korporacje zagraniczne do nas nie trafiają tylko do Krakowa czy Wrocławia. .Inni są bardziej przebojowi w zainteresowaniu inwestorów swoim regionem.


Skoro rozmawiamy o marzeniach o rozwoju. Część z nich mija nie realizowana, ale część przekłada się właśnie na projekty Programu Polska Wschód. Czy potraficie Panowie powiedzieć - wiedząc co zaproponowały inne województwa - jak wypadamy na tym tle? I jakie Podlasie wyłania się z tych projektów? Z pięknymi drogami, szybką koleją miejską, campusem uniwersyteckim tętniącym siłą umysłów. Czyli jakie?

Wiesław Kamieński: Z perspektywy tego programu nasze propozycje wyglądają zupełnie nieźle. Wpisują się w priorytety tam określone i co najważniejsze mają uzasadnienie. Ale są one jeszcze hasłowe. Nie podlegają poważnej ocenie.
Anatoliusz Kopczuk: No właśnie - na poziomie haseł to jeszcze jesteśmy dobrzy. Ale żeby dostać pieniądze, trzeba to jakoś skonkretyzować. Dyskutowaliśmy ostatnio nad jednym z takich projektów - próba konkretu kończyła się na tym, że są potrzebne pieniądze na mury tej inwestycji. zabrakło jednak koncepcji, co będzie w środku. Przed nami jest więc ogromna praca do skonkretyzowania tych przedsięwzięć. Zrobienie harmonogramu ich realizacji.

Tadeusz Truskolaski: My z niektórymi województwami może nieco przegrywamy. Ale to dlatego, że oni mają lepszą podstawę. W woj. podkarpackim i świętokrzyskim jest pomysł doliny lotniczej. Wchodzi kapitał amerykański. Lubelskie zaproponowało rodzaj ekologicznej doliny rolno spożywczej.
Nasze pomysły zmierzają w kierunku doliny informatycznej. Mamy politechnikę. jej kadry wyjeżdżają z sukcesem do Niemiec. Jest pomysł na park naukowo technologiczny.

Anatoliusz Kopczuk: Ale mamy w planach campus uniwersytecki. Już nie wiem - a w nim co będzie?

Tadeusz Truskolaski: Jakby było zapotrzebowania na informatyków, to i inne szkoły by ich kształciły.


Barbara Kudrycka:Mam wrażenie, że niektóre pomysły wynikają z tego, że ktoś chce sobie postawić pomnik, a nie myśli, jak go utrzymać, ani jakie to będzie miało przełożenie na rozwój regionu.
W czasie pobytu w nowym Jorku i Waszyngtonie byłam zaskoczona infrastrukturą metra. Nie było tam luster czy marmurów jak w Europie. Istotna była tylko użyteczność: pociągi mają chodzić terminowo a ruchome schody nie stać. U nas ciągle brakuje myślenia na ile użyteczne będzie coś, gdy zacznie funkcjonować. W takiej sytuacji inne regiony wyprzedzają nas pod wszystkimi względami. "Dolina Krzemowa" jest bardzo dobrym pomysłem, ale jeżeli politechnika przechodzi ze swojej klasycznej specjalizacji w kształcenie politologów czy specjalistów nauk społecznych, czy humanistycznych, to obawiam się, że nie czyta badań z zakresu potrzeb na rynku pracy. A potrzebni są inżynierowie, informatycy etc. To jest obszar do rozwoju. Moglibyśmy mieć bardzo dobrą pozycje jako województwo przy wykorzystaniu najwybitniejszej kadry z Białorusi czy Rosji.
Czyli brak nam konsekwencji?

Barbara Kudrycka: Umiejętności myślenia długofalowego. Teraz możemy zarobić na studentach na politologii, ale nie widzi się możliwości inwestowania w przyszłość. W coś, co pasuje do regionu. Da szansę zmniejszenia bezrobocie. Krótkoterminowe cele załatwiają nas przy wielu projektach.

Janusz Mroczkowski: A wracając do podejścia urzędników ... jak Państwo wiecie ponad 90 procent środków, które przyznano regionowi zostało wykorzystanych. Podejście urzędników do przedsiębiorców nie jest najgorsze - obowiązują u nas standardy na wysokim poziomie.

A jak widzi swoja rolę urząd marszałkowski w koordynacji tego, o czym właśnie mówimy? Czy jest możliwość sprowadzenia tych wszystkich projektów do punktu wspólnego?

Janusz Mroczkowski: Marszałek jest otwarty na wszelkie propozycje
A tak troszkę konkretniej się nie da?

Cecylia Snarska - Sadowska: Nasze województwo nigdy nie było postrzegane jako miejsce do atrakcyjne inwestowania. A naprawdę nie ma miejsce straconych, tylko są nie wykreowane. I dlatego gdy popatrzymy na naszą setkę, czy na firmy wymienione przez naczelnika Kosakowskiego, to widzimy, że odzwierciedlają strukturę naszej gospodarki. Czyli przemysł spożywczy. To firmy bardzo nowoczesne. Na poziomie europejskim. Można się nimi poszczycić. Ale należą do firm średniej i niskiej technologii. I co byśmy nie robili, nie da się wyżej podnieść tego poziomu, bo w swoich branżach są na szczycie.
Dlatego należałoby pomyśleć - i tu duża rola władz i wojewódzkich, i miejskich - jak stworzyć klimat przyjazny do inwestycji z zewnątrz. Niedawno odwiedził nas Bill Gates - ma różne pomysły na lokalizacje swoich centrów rozliczeniowych. Dlaczego nie przekonywać go, że właśnie w Białymstoku znajdzie to, czego szuka. Inwestycje o charakterze HT musza przyjść do nas z zewnętrz. Sami ich nie wytworzymy. Dlatego wierzę, że fundusze na ścianę wschodnią zostana jednak wydane na ku temu warunków. Nie pójdą w mury, które za chwile okażą się bezużyteczne.
Jeżeli mamy pomysł na stworzenie Doliny Krzemowej, to pomyślmy czy są do tego kadry? W tej chwili nawet - przykładowo - Pranar nie może znaleźć fachowców w regionie. Jeśli mamy pomysł na rozwój, to musi to być podejście kompleksowe. Inaczej powstana tylko pomniki, o których mówiła Pani Profesor.
A wracając do pomysłu nauczania studentów przedsiębiorczości - tego trzeba ich uczyć dużo wcześniej. Bo studenci najchętniej chcieliby pracować na etacie nawet za 800 zł. Choć wydawałoby się, że idąc na ekonomię, powinni myśleć, że mogą być biznesmenem.


Edward Kosakowski: Pani doktor udzieliła odpowiedzi na pytanie pani redaktor, dlaczego tu się wszystko rozwija, a zatrudnienie przyrasta w małym stopniu. W tych firmach nie było żadnej poważnej inwestycji rozwojowej, która tworzyłaby miejsca pracy. Nie powstał nowy zakład, czy nowy wydział. Inwestycje polegające na wymianie parku maszynowego nie sprzyjają wzrostowi zatrudnienia. Pfleiderer inwestuje np. w zakład w Rosji. Zakład Energetyczny - w wymianę zużytych linii energetycznych. Nie ma chętnych do inwestowania na naszym terenie. A kapitał zagraniczny wchodzi udziałami - nie tworzy nic nowego.

Cecylia Snarska - Sadowska: W związku z tym, że upowszechniła się telepraca, praca nie zna granic. Można ją wykonywać na zupełnie innym kontynencie niż jest siedziba pracodawcy. Powinniśmy stworzyć warunki do takiej właśnie pracy. Hindusi obsługują praktycznie cały sektor finansowy w Stanach Zjednoczonych - robią to taniej i są do tego bardzo dobrze przygotowani. Wrocław kreuje siebie w Anglii. Dlaczego nie kreować Białegostoku? Ale trzeba mieć pomysł na wyjście na zewnątrz. Mam wrażenie, że cały czas krążymy wokół jakiegoś jądra, którego nie możemy dotknąć. Czego nam brakuje do zrobienia kroku we właściwą stronę? Może nie mamy dobrego gospodarza?

Barbara Kudrycka: Nie mamy. Brakuje konkretnego działania polityków w celu wypracowania realnej strategii województwa. Takiej, która miałaby uchwytne priorytety i nie zależała od znajomości osobistych, opcji politycznych.
Jeden z przedsiębiorców pierwszej dziesiątki powiedział mi , że jemu marzy się , żeby w wyniku wyborów samorządowych prezydentem Białegostoku został wizjoner a otoczył się nie kolegami ze wspólnoty religijnej czy politycznej tylko managerami. Oni przerobią te wizje na biznes plany, dotrą do poważnych inwestorów a nie zasypia kolejne targi ulotkami promującymi trawę zielona i wodę czysta regionu.


Wojciech Jarmołowicz: Rozmawiałem ostatnio z dyrektorem banku, który powiedział, że ani nie ma tu jak dolecieć, ani specjalnie jak dojechać nie narażając samochodu na awarie. A my tymczasem 15 lat rozmawiamy o obwodnicy Augustowa. 3 lata o "8", a o lotnisku już nie pamiętam ile. Tylko rozmawiamy.

Janusz Mroczkowski: Nie dawniej jak miesiąc temu została zainaugurowana kampania promocyjna Czas na podlaskie.

Ładnie brzmi

Janusz Mroczkowski: Ale będzie też ładnie wyglądało. W ramach tej kampanii jest projektowana misja do Brukseli, której celem jest także znalezienie kontaktów biznesowych dla naszych przedsiębiorców. Nie można więc powiedzieć, że władze regionu nic nie robią.

Wojciech Jarmołowicz: A jaki byłby efekt biznesowy tego wyjazdu?

Janusz Mroczkowski: Trzeba dochodzić do pewnych ścieżek.


A nie powinniśmy już czasem na nich być?

Wiesław Kamieński: Może podejdźmy do tego trochę inaczej - nie mówmy o tym czego nie robimy, a zastanówmy się jak to zrobić, żeby było dobrze. Przykład może w małej skali, ale gdzie zabieganie o inwestora jest nowatorskie jak na nasz region. To przykład gminy Zambrów i zambrowskiego parku przemysłowego. Odwrócono sposób myślenia - zastosowano promocje aktywną. To nie było wystawianie się z jakąś bliżej nie sprecyzowana ofertę tylko konkretny program. Był niezagospodarowany teren po zakładach tekstylnych, zdewastowane hale i mnóstwo bezrobotnych. Gmina przygotowała gotowe hale do zainstalowania produkcji. Sami zabiegali o inwestorów. Sami wymyślili, jakich chcieliby tam widzieć . Szukali w rożnych środowiskach . Myślę, że to jest sposób na prowadzenie rozmów z inwestorami.

Cecylia Snarska Sadowska: A Choroszcz - to przecież też jest ewidentny przykład, że jeżeli stworzy się odpowiednie warunki, klimat, to kraj to zauważy. Atuty będą przyciągać.

Barbara Kudrycka: To tworzenie pewnych stref, w których tworzy się warunki do inwestowania. Ulgi dla przedsiębiorstw.

Barbara Olszyńska: A nie promowanie zespołów ludowych i serka.
I chyba tym właśnie - pochwałą aktywności i konsekwencji podsumujemy naszą tegoroczną analizę gospodarki regionu.

Dziękujemy Państwu za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto