"Równe prawa to nie przywileje" hasłem tegorocznego Marszu Równości

W marszu, który odbył się po raz 7, wzięli udział przedstawiciele mniejszości seksualnych oraz innych grup społecznych, które uważają się za dyskryminowane w Polsce. Celem marszu było przeciwdziałanie dyskryminacji oraz przypomnienie o takich wartościach jak wolność i równość. Uczestnicy demonstracji żądali  konkretnych działań m.in. w sprawie ustawy o związkach partnerskich, bo jak twierdzili: "Równe prawa to nie przywileje".

-  W odróżnieniu od lat poprzednich zrywamy z abstrakcyjnymi hasłami na rzecz tego co dla nas, mniejszości najważniejsze - powiedziała Sandra Wiktorko, członkini Stowarzyszenia Dni Równości i Tolerancji. - Teraz odwołujemy się do konkretów. Chcemy określonych działań, a nie obietnic. Żądamy konkretnych decyzji w związku z trzema najważniejszymi dla nas ustawami: ustawie o związkach partnerskich,
zgodnej z konstytucją ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej dotyczących równego traktowania, a także ustawie o zbrodniach z nienawiści i mowie nienawiści.

Słowa o nienawiści nie były bezzasadne. Pół godziny przed Marszem Równości przed Teatrem Wielkim pojawili się jego przeciwnicy. Większość z nich stanowili ludzie w czapkach i szalikach Lecha Poznań, którzy skandowali hasła typu „ Nie oddamy wam Poznania” lub „Chłopak i dziewczyna normalna rodzina”.

- Spotykamy się, żeby pokazać, że w Polsce nie będzie zgody na promocję zboczeń. Nikt nie będzie nam zamykał ust. Mamy dość wszelkich Marszy Równości - powiedział Adam Szyndler, organizator zgromadzenia przeciwko promocji małżeństw homoseksualnych. - Ulice nie są miejscami do manifestowania swojej seksualności. Takie marsze generują duże koszty, deprawują innych ludzi i blokuja ruch.

Głos zabrał też jeden z kontrmanifestantów, który powiedział, że nie przekonuje go argument, jakoby homoseksualizm nie był niczym złym, ponieważ występuje w naturze wśród innych gatunków.
– Nie dopuśćmy do tego, żeby czerpać wzorce z psów, pingwinów czy małp – powiedział. – Jeżeli te środowiska uważają, że należy czerpać wzorce ze zwierząt, to musielibyśmy tak jak psy obwąchiwać sobie zadki na powitanie. 

Uczestnicy marszu pojawili się tuż przed 14 - w tym roku było ich około 400. Nie mieli oni oporów do wypowiadania się przed kamerami i opowiadania, dlaczego manifestują, w przeciwieństwie  do kontrmanifestantów, którzy zakrywali twarze szalikami i nie chcieli rozmawiać z mediami.
- W tym marszu chodzi przede wszystkim o inność i indywidualność – powiedziała jedna z uczestniczek Marszu Równości. – Nie mogłabym być po drugiej stronie, bo kojarzy mi się to ze zwykłym brakiem refleksyjności i ograniczeniem.

W tegorocznym marszu wzięło udział także sporo gości spoza Poznania - przyjechał między innymi z Warszawy Łukasz Pałucki, ambasador Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek Na Rzecz Kultury.
- Przebrałem się w strój szlachecki i przyniosłem baner z napisem „Wolność, równość, tolerancja oto polskie tradycje” – wyjaśnia. – Przez 1000 lat naszej historii walczyliśmy o takie wartości i trzeba iść dzisiaj w marszu, żeby przypomnieć o tym ludziom.

Uczestnicy marszu przeszli głównymi ulicami Poznania na plac Wolności skandując hasła „Równe prawa to nie przywileje” oraz „ Wolność, równość, tolerancja”. Na czele demonstracji szła kolorowa „orkiestra”, która na instrumentach perkusyjnych wybijała rytm marszu. Protest przebiegał spokojnie, dopiero na Starym Rynku pojawiło się więcej kontrmanifestantów, którzy krzyczeli „Rynek Poznański nigdy nie będzie pedalski”.

Demonstracja zakończyła się około godziny 16.00 na placu Wolności. Wszystko odbyło się spokojnie.
– Mamy nadzieję, że pokazaliśmy, iż Poznań może być tolerancyjny - podsumowali tegoroczny marsz jego organizatorzy.

Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, kliknij w miniaturki pod artykułem.
Zobacz też: Relację i zdjęcia na żywo z Marszu Równości w Poznaniu 2010