- Przewodniczącego chcieliśmy odwołać za całokształt. Chodziło nam także o przedostatnią sesję, która została zwołana prawidłowo przez przewodniczącego, natomiast po jej otwarciu przytoczył on opinię prawną pani prawnik, która stwierdziła, że sesja była zwołana niezgodnie z przepisami. Starosta wystąpił z wnioskiem o zamknięcie sesji, a przewodniczący poddał to pod głosowanie. Wówczas sesja została zamknięta i uniemożliwiono nam dyskusję. Chcieliśmy porozmawiać na temat protokołu Najwyższej Izby Kontroli z ubiegłego roku, który dotyczy gospodarki nieruchomościami Skarbu Państwa. Wskazuje on na nieprawidłowości oraz porażająco ocenia pracę starosty Janusza Mielczarka - powiedział nam Zbigniew Marczak, radny PiS.
W środę (14 lutego) w Starostwie Powiatowym w Łęczycy miała odbyć się sesja, podczas której radni mieli m.in. podjąć uchwałę w sprawie odwołania przewodniczącego rady. Sesja została jednak przerwana.
- Dzisiejsza sesja rady powiatu nie była transmitowana z uwagi na problemy techniczne związane z transmisją online. Przewodniczący rady zgłosił wniosek formalny o przerwę w obradach do poniedziałku (19 lutego) na godz. 15.30 w związku z formalnymi błędami zgłoszonej na sesję uchwały. Nie zawierała ona pisemnego uzasadnienia, dlaczego radni chcą odwołać przewodniczącego z funkcji oraz brakowało uchwał o powołaniu komisji skrutacyjnej oraz uchwały o regulaminie głosowania nad odwołaniem - powiedziała nam Małgorzata Raczkiewicz, członek zarządu Powiatu Łęczyckiego.
Do sprawy odniósł się także Sławomir Biniewicz.
- Luty stał się miesiącem odwoływania przewodniczącego rady. Zmieniają się tylko preteksty. Niestety radni PiS znów nie stanęli na wysokości zadania i nie przygotowali prawidłowo porządku obrad. Musieliśmy ogłosić przerwę w celu jego uzupełnienia - mówi Sławomir Biniewicz.
Przypomnijmy, to już kolejny raz, kiedy radni PiS chcą odwołać przewodniczącego Biniewicza. W 2021 roku powodem ich decyzji był filmik opublikowany na portalu społecznościowym, gdzie widać m.in. przewodniczącego rady ćwiczącego w siłowni. W tle słychać było utwór Cypisa pt. „J... PiS”. Piosenka ta stała się pewnego rodzaju hymnem na organizowanych w wielu miastach protestach kobiet. Sławomir Biniewicz podkreślał wtedy, że nie miał wpływu na dobór muzyki podczas ćwiczeń i nie znał tego utworu. Przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?