Punkt kasowy ubezpieczony

Jak się odwiedziliśmy punkty Agencji Finansowej Grosik były ubezpieczone w Warcie od odpowiedzialności cywilnej kontraktowej. Na tej podstawie klienci firmy powinni dochodzić swoich praw do pokrycia kosztów związanych z utratą pieniędzy.

Najpierw opłacić, potem odzyskiwać

Procedura wygląda tak, że klienci Grosika muszą najpierw jeszcze raz opłacić rachunki, które nie dotarły na właściwe konta. Jednak koszty te mogą zostać później pokryte z ubezpieczenia OC kontraktowego, które punkty Grosika miały wykupione w Warcie.
Dlatego poszkodowani płatnicy powinni spisać oświadczenie z właścicielem punktu kasowego, że opłacali w nim rachunki, a jego właściciel - zgodnie z umową, jaką posiadał z Grosikiem - przekazał pieniądze dalej.
Do oświadczenia warto dołączyć ksero umowy franczyzowej, którą zawarł właściciel punktu kasowego z Grosikiem. Taki komplet dokumentów trzeba dostarczyć do najbliższego oddziału Warty SA i czekać na zwrot wpłaconej kwoty w punkcie.

Gdzie jest właściciel?

- Niestety w Białymstoku prawie wszystkie punkty kasowe Grosika należały do prezesa tejże firmy Mirosława Biety, który nie jest teraz uchwytny. Tym samym nie ma jak od niego zyskać stosowanych pism - ocenia Grzegorz Ignatowicz, z zarządu Polskiej Agencji Finansowej, jednej z największych firm w tej branży, podobnie jak białostockie Punkty Finansowe Mieszko.
Paweł Majewski, dyrektor Mieszka i rzecznik prasowy Izby Gospodarczej Przedsiębiorstw Finansowych wskazuje na jeszcze jedną "rafę" jaka czeka na klientów Grosika. - Według naszych informacji odszkodowania nie obejmują kwot rachunków tylko same odsetki - wyjaśnia.

Z Wartą warto?

Ponieważ nie udało się nam skontaktować z prezesem Bietą, próbowaliśmy potwierdzić nasze informacje w Warcie.
- Ze względu na obowiązującą tajemnicę ubezpieczeniową (art. 19 ust. 1 Ustawy o działalności ubezpieczeniowej z dnia 22 maja 2003 r.) zakład ubezpieczeń nie może odnosić się publicznie do konkretnych umów ubezpieczenia. Na obecnym etapie mogę jedynie powiedzieć, że rozpatrujemy sprawę - przyznała Lidia Deja, rzecznik TUiR Warta SA.

Dzikość rynku...

Rynek firm pośredniczących w płatnościach Polaków rozwija się u nas od dwóch lat. W tym czasie powstało ponad 1000 punktów kasowych, w których można zapłacić rachunki za gaz, czynsz, prąd itp. Agencje finansowe zajmują 10 proc. rynku drobnych płatności miesięcznie obsługując 5 mln rachunków wartych około 600 mln zł.
Swoją popularność zawdzięczają niskim prowizjom - średnio 1-2 zł. Jednak przykład Grosika dowodzi, że nie wszystkie punkty działają uczciwie. Sprzyja temu zresztą brak przepisów, które ustalałyby zasady otwierania i działania punktów kasowych.
- Właścicielem agencji finansowej może być każdy. Prowadzący ją nie musi mieć koncesji - mówi Grzegorz Ignatowicz. - Agencja finansowa nie jest też działalnością tzw. regulowaną i pośrednik może prowadzić biznes, jako osoba fizyczna. To sprawia, że agencje finansowe zakładają przypadkowe osoby lub oszuści .
Szef PAF podkreśla, że program rejestrujący przelewy może zdobyć każdy. Wystarczy, że zgłosi się do banku. Właściciel punktu kasowego przyjmuje od pieniądze, rejestruje je w programie. Potem wpłaca pieniądze na swoje konto w banku i za pomocą programu puszcza przelewy. Nikt tego nie kontroluje.

... i jego cywilizowanie

Jak się dowiedzieliśmy wszystkie punkty kasowe Polskiej Agencji Finansowej są m.in. ubezpieczone od kradzieży, napadu oraz od odpowiedzialności cywilnej kontraktowej. - Ubezpieczenie obejmuje rachunki i odsetki - zapewnia Ignatowicz. - Kwoty ubezpieczenia to 10 tys. zł na punkt, bo taki pułap osiągają zwykle obroty.
Z kolei Paweł Majewski informuje, że Mieszko właśnie negocjuje z jednym z ubezpieczycieli na temat tzw. ubezpieczenia odpowiedzialności zawodowej.
- Jest ono jeszcze szersze niż kontraktowe. Daje i klientowi i wystawcy rachunków możliwość odzyskania pieniędzy, które nie dotarły do miejsca przeznaczenia - zapewnia szef Mieszka i dodaje, że już teraz operacje firm należących do Izby Gospodarczej Przedsiębiorstw Finansowych, objęte są Funduszem Gwarancyjnym.
- Chodzi o to - podkreśla Majewski, - żeby również firmy spoza Izby, właśnie przez ubezpieczenia odpowiedzialności zawodowej, gwarantowały swoim klientom bezpieczne transakcje. Te, które nie wprowadzą takiego zabezpieczenia, nie będą miały zaufania klientów i wypadną z rynku.