Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prof. Arkadiusz Nowak: Jestem najlepszym kandydatem na rektora

Bolesław Bezeg
Bolesław Bezeg
Profesor Arkadiusz Nowak, botanik, naukowiec, dawny Wojewódzki Konserwator Przyrody, obecnie dyrektor Ogrodu Botanicznego Polskiej Akademii Nauk kandyduje w wyborach rektora Uniwersytetu Opolskiego.

Zasłynął pan jako badacz roślinności Tadżykistanu. Czy to już koniec z wyprawami do tego kraju, czy będzie pan jeszcze tam jeździł?

Za parę tygodni planuję kolejny krótki wyjazd, ale myślę że w wieku 53 lat trzeba się już pomału ustatkować i swojemu środowisku w inny sposób przydawać. Oczywiście przez całe swoje życie zawodowe publikowałem głównie dla Uniwersytetu Opolskiego i to były wyniki tych badań tadżyckich, ale nie tylko. Bo też przecież badaliśmy Śląsk Opolski i w ogóle Śląsk. Moja habilitacja dotyczyła całego Śląska, a mój doktorat Śląska Opolskiego. My botanicy zawsze staramy się być przydatni swojemu regionowi. Opolszczyzna po pierwsze jest bioróżnorodna, jest zielona i potrzebuje ludzi, którzy znają tą bioróżnorodność i potrafią tak podpowiadać włodarzom regionu czy poszczególnych gmin, żeby jak najwięcej dla następnych pokoleń tych pięknych roślin i zwierząt zostało. I to robiłem, tworzyłem sieć ochrony przyrody, rezerwaty, parki krajobrazowe i ostatni pomysł na park Narodowy Puszczy Śląskiej.

Pytałem o podróże w kontekście pańskiego startu w wyborach na rektora uniwersytetu…

Mam 53 lata, dzieci odchowane, a rodzice w podeszłym wieku, zatem czas nieco się ustatkować. I nie chodzi tu tylko o Tadżykistan, ale w ogóle o moje peregrynacje zawodowe, bo pracowałem w na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie, pracowałem na Uniwersytecie Ostrawskim w Czechach, pracowałem na Uniwersytecie Wrocławskim, no i obecnie w Warszawie, w Polskiej Akademii Nauk jestem dyrektorem ogrodu botanicznego. Ale mam też zobowiązania regionalne i w końcu nadszedł czas, że potrzebny jestem bardziej w domu, także w kontekście rodziców podeszłym wieku i teściów. Wszystko to doprowadziło mnie do konstatacji, że moje miejsce jest w tej chwili w Opolu.

Dlaczego chce pan zostać rektorem Uniwersytetu Opolskiego?

Ponieważ moim zdaniem jestem najlepszym kandydatem na rektora.

Jeszcze pan tego nie ogłosił…

Oficjalnie nie, ale złożyłem wymagane dokumenty, zebrałem wszystkie podpisy, które powinienem zebrać. Spełniam wymogi. Oczywiście jeszcze będę oczekiwał na różne opinie, ale ze swojej strony zrobiłem to, co mogłem zrobić i jestem oficjalnym kandydatem na rektora Uniwersytetu Opolskiego. Ta godność jest z jednej strony na pewno ciężarem, ale z drugiej strony dla mnie będzie ogromnym wyzwaniem życiowym, ponieważ jestem związany z opolską uczelnią od dziecka niemalże, bo w dzieciństwie mieszkałem obok kampusu WSP. Ale już tak na serio, to oczywiście jako student od 1990 roku.

Wszystkie wydarzenia, które dotyczyły moich prac naukowych, doktorat, habilitacja, profesura, były związane z opolską uczelnią. Byłem też pierwszym rocznikiem, który ukończył Uniwersytet Opolski. Trudno sobie wyobrazić, że dla takiego takiej osoby jak ja, w kontekście potrzebnych zmian na uczelni, w kontekście wyzwań demograficznych, że ja zostawię tę uczelnię bez pomocy. Tak uważam: że głowa, serce, ręce, nogi, wszystko będzie pracowało skutecznie i efektywnie dla Uniwersytetu Opolskiego.

Jaką ma pan wizję uniwersytetu? Z punktu widzenia mieszańców miasta są przynajmniej dwie koncepcje: izolacjonistyczna i integracyjna. Jak pan to widzi?

Według mnie miasto i uniwersytet, to na pewno nie są osobne organizmy. Oczywiście jest to autonomiczny zakład pracy, ale proszę zwrócić uwagę, że nawet szpital kliniczny i związki wydziału nauk o zdrowiu ze szpitalnictwem i w ogóle ze służbą zdrowia, już powodują, że uczelnia w swoim polu oddziaływania ma nie tylko studentów. Nawiasem mówiąc studenci mieszkają na stancjach, zatem i tak żyją w Opolu, wydają tu swoje pieniądze. Wracając do szpitala klinicznego, nie można lekceważyć faktu, że ma on istotne przełożenie na wielu mieszkańców, którzy korzystają z usług opieki zdrowotnej.

Ale to nie wszystko. Przecież wiemy, że te 9,5 tysiąca studentów oddziałuje na społeczeństwo miasta, na jego infrastrukturę i gospodarkę miasta. To oddziaływanie młodych ludzi, to jest życie. Uczelnia jest rzeczywiście bardzo ważną jednostką miastotwórczą. Dlatego uważam, że uczelnia musi współpracować bardzo ściśle z samorządem miejskim, z prezydentem miasta Opola i z sąsiednimi gminami, a także z całym województwem i regionem.

Oczywiście także z Politechniką Opolską, z którą w moim głębokim przekonaniu, za jakiś czas, będą jednym organizmem. Obecnie są to dwie uczelnie, ale wydaje mi się, że przyszedł czas na ściślejszą współpracę nie tylko z samorządem regionu, miastem czy powiatem, ale też z drugą główną uczelnią regionalną, czyli z politechniką. To stworzy warunki do trwania nie tylko samej uczelni, ale w ogóle regionu jako województwa. Wiemy, że bez uczelni miasto Opole miałoby istotne kłopoty i zawirowania. Pewnie by sobie poradziło, ale to już byłoby zupełnie inne Opole niż to, które teraz znamy.

Pamiętamy, jakie emocje towarzyszyły tworzeniu Uniwersytetu. To było już 30 lat temu. Nasze dzisiejsze wyzwania i zobowiązania to jest też spłata długu tamtym pokoleniom. Pokoleniu profesora Niciei, profesor Simonides, Pośpiecha, Rzeszotarskiej… Wiele osób nie tylko miało marzenia, jak powiedział rektor Masnyk podczas uroczystości trzydziestolecia, ale oni stworzyli swoją pracą potężne fundamenty, budując w mieście, jak się okazało, jedną z najlepszych w kraju wyższych szkół pedagogicznych.

To przecież nie tylko te osoby, które wymieniłem, ale też była administracja, byli ówcześni politycy, naprawdę wtedy wiele zrobiono, żeby przekonać władze w Warszawie, że zasługujemy na uniwersytet. I teraz przyszedł czas, że musimy podtrzymywać, ale także rozwijać uczelnię w bardzo trudnych warunkach. Utrzymanie tempa rozwoju uniwersytetu, to jest absolutnie bardzo ważna sprawa, nie tylko dla uczelni, ale także dla miasta i regionu. To jest ogólnoregionalne wyzwanie, któremu musimy sprostać wobec depopulacji i troszkę marginalizacji. Niełatwo jest mniejszemu wygrywać ważne sprawy w Warszawie, bo po prostu jest mniej liczny jeśli chodzi o reprezentację np. w Parlamencie, mamy mniejsze zasoby, musimy się naprawdę mocno postarać.

Moje doświadczenia z różnych średnich i dużych uczelni, czy z Polskiej Akademii Nauk, myślę, że pozwalają mi dobrze czuć te sprawy i mam umiejętności, które pozwolą przejść przez ewentualny kryzys suchą stopą, a wręcz rozwinąć uczelnię.

To porozmawiajmy o tym rozwoju, czy ma pan pomysły na jakieś nowe kierunki, wydziały?

Z wydziałami jestem ostrożny, wydaje mi się że osiągnęliśmy stan docelowy. Ale gdyby się okazało, że jest duża presja na kolejne kierunki medyczne, czy inne, to oczywiście każda taka propozycja będzie poważnie rozważana. Uczelnia zawsze się musi dynamicznie dopasowywać do potrzeb, tu specjalnie nie użyję słowa rynku, ale do potrzeb społecznych. Wszyscy oczekują pewnie, że powiem, że trzeba się dopasowywać do rynku, ale jak to zrobić? Pan redaktor pewnie też by chciał to usłyszeć.

Ja bym chciał, żeby pan konkretnie powiedział jakie kierunki by pan chciał stworzyć.

Zaraz do tego przejdę, ale dokończę o tej sytuacji rynkowej. Czasami mnie to trochę mierzi, bo nie łatwo jest stworzyć nowy kierunek. Wszyscy chcą przewidywać jakie kierunki będą potrzebne za pięć, sześć, siedem lat. Sytuacja w większości naszych dziedzin życia tak dynamicznie się zmienia, że uczelnie muszą przede wszystkim uczyć myśleć, być elastycznym, sprawnym w świecie cyfrowym. I wtedy jest nadzieja, że absolwenci, niezależnie od tego, co się będzie działo w medycynie, w nauczaniu, w technice czy technologii, dopasują się do rynku sami. A później będą się musieli adaptować do tzw. rynku przez całe życie zawodowe.

Jakie nowe kierunki powstaną, to jest kompetencja przede wszystkim dziekanów wydziałów. Ja jestem przyrodnikiem botanikiem i wydaje mi się, że tego typu kierunki jak biologia dochodzą kresu swoich możliwości. Swego czasu mieliśmy setki studentów, w tej chwili na pięciu rocznikach mamy ich około 20. To pokazuje co się stało z demografią i preferencjami młodych ludzi w regionie. Inne kierunki wyniki mają podobne, czy nawet gorsze, bywa, że niektóre kierunki nie są otwierane.

Jestem już po dwóch rundach peregrynacji po różnych wydziałach i widzę wiele możliwości, wiele szans. Po pierwsze, chciałbym zwrócić uwagę, że student to nie tylko i wyłącznie młody człowiek. Mamy Uniwersytet Trzeciego Wieku, ale potencjał ludzi 40 plus, którzy chcą dalej mieć ciekawe życie, wrócić trochę do młodości, do studiowania, jest bardzo, bardzo duży. Ta odwrócona piramida demograficzna musi nam dać też odpowiedź co robić dalej.

Zatem w naukach przyrodniczych uważam, że nowe kierunki powinny być dedykowane temu właśnie pokoleniu średniemu i starszemu. To mogą być kursy, to mogą być kończące się mikrouprawnieniami dwuletnie studia, ale też pełne trzyletnie studia kończące się licencjatem. Ja sam powiem panu mam 53 lata i bardzo mnie ostatnio interesuje humanistyka. Bardzo chętnie poszedłbym na studia na otwartym u nas na historii kierunku HIT (Historia i Teraźniejszość - red.). Ale słyszę od moich kolegów „Arek utwórz przyrodoznawstwo albo survival”. Takie kierunki, które mają dużo wspólnego z przyrodą, ale nie są stricte biologią. Proszę zwrócił uwagę, że tego typu kierunki są stosunkowo tanie w obsłudze, bo one nie wymagają ciężkich, dobrze wyposażonych laboratoriów mogą być w sposób optymalny finansowo zorganizowane, atrakcyjnie dla tej właśnie grupy zainteresowanych.

Czy za nimi pójdzie subwencja?

Oczywiście, musi to być absolutnie warunek konieczny. Ci studenci muszą wejść w algorytm, jeżeli nie da się tego zrobić w ten sposób, to oczywiście to tak nie może działać.

Są uczelnie, które biorą pieniądze za takie kursy.

Tak, ale tu mówię o studiach z subwencją. Myślę też, że możemy bardziej się otworzyć na studenta polonijnego. Połowa Polaków - 21 milionów jest za granicą. Ci ludzie też czasem nie dlatego chcą studiować w Polsce, że są wyłącznie zainteresowani przyrodoznawstwem, czy literaturą, ale chcą studiować dlatego, że chcą mieć kontakt z kulturą i z językiem.

Chodzi o to, żeby po prostu zainteresować konkretne osoby w nieco starszym już wieku ciekawymi wykładami, ciekawymi zajęciami, ciekawymi interakcjami, bo studiowanie to przecież nie tylko zajęcia, ale także różnego rodzaju relacje z ludźmi. W mediach bardzo często ostatnio wskazywany problem Polaków jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne, to samotność. Moi niektórzy rówieśnicy z liceum już od 13 lat są emerytami. Nie wszyscy mają umiejętność, czy możliwości różnych aktywności, także zawodowych. Niektórzy siedzą w domach i mówią: coś trzeba by zrobić. Różnie z tym bywa, niekiedy się udaje, a niekiedy popada się w nałogi, niekiedy w jakąś apatię.

Uczelnia powinna dać szansę także tym ludziom, choć oczywiście najważniejsze są kierunki dla młodych, dla maturzystów, które są atrakcyjne. Fantastycznie funkcjonują kierunki medyczne. To jest coś, co na pewno jest sukcesem mojego poprzednika, czyli profesora Masnyka i wcześniejszych rektorów, którzy odważnie, troszkę ryzykując, postawili na medycynę. Podjęto tę decyzję i dzisiaj widząc wyniki pierwszych absolwentów - drugi rocznik już skończył z piątym miejscem w kraju, na chyba 17 czy 18 uczelni medycznych. To właśnie tak to powinno wyglądać.

Jest też zainteresowanie pielęgniarstwem, bo w ostatnim czasie zarobki w tej grupie się polepszyły. Kłopot mamy i pewnie będziemy mieli przez jakiś czas, z tymi obszarami wiedzy i nauki, w których wynagrodzenia w zawodach nie są jakieś szczególnie atrakcyjne, na przykład zawód nauczycielski. Mimo zapowiadanych podwyżek, biorąc pod uwagę, że skumulowana inflacja tylko w ostatnich ośmiu latach wyniosła około 62%, to podwyżka dwudziesto, trzydziestoprocentowa, nawet nie wyrówna tej straty.

Trzeba będzie bardzo intensywnie pracować, żeby nabory na kierunki humanistyczne były na takim poziomie jakich byśmy oczekiwali. Ale muszę panu powiedzieć, że jestem zachwycony pomysłami humanistów. Mają genialne pomysły, chociażby medioznawstwo, czy kierunki związane z informatyzacją, czy cyfryzacją procesu publikowania treści, czy z ograniczeniem ryzyk z tym związanych. To są wszystko, kierunki, które mają tą nowoczesność w sobie i jestem optymistą jeśli chodzi o ofertę kierunków na wszystkich wydziałach uczelni.

Na pewno będzie problem ze studentami, ponieważ demografia jest nieubłagana, ale to też rola rektora, żeby wszystkie dobre pomysły wspierać i tak będzie. Ale rolą rektora jest także zdecydowane domaganie się od rządzących elastycznego podejścia na przykład do pensów. My mamy te pensa ustawione wg czasów z lat 90-tych, ale minęły już trzy dekady i sporo się zmieniło. Skoro sama liczba absolwentów, liceów i średnich szkół, zmalała o 150-200% w zależności od regionu kraju, to nie można utrzymywać tego samego stanu prawnego w odniesieniu do pensum dydaktycznego.

Pamiętam kilka lat temu w Opolu robiliśmy kierunek paleobiologii in English. Zajęcia były prowadzone w języku angielskim, co wymagało pewnego przygotowania. Też byłem wykładowcą na tym kierunku i czasami to były roczniki 10-osobowe, ale fantastycznych ludzi w różnym wieku, z Belgii, z Niemiec, z Rosji, z południa z Włoch. Takie kierunki też powinny być naszymi perełkami, które muszą się jakoś opłacać. To czy one się będą opłacały uczelni, czy nie, zależy oczywiście także od aktywności i elastyczności rektora i uwarunkowań prawnych dydaktyki w szkolnictwie wyższym, które zależą m.in. od polityków. Umiędzynarodowienie, ciekawe kierunki, elastyczne podejście do pensum i nauczycieli akademickich oraz godne wynagradzanie dydaktyków to jest to przyszłość, jeśli chodzi o nauczanie na Uniwersytecie.

Jednym z wyzwań, które stają właśnie w tej chwili przed wyższymi uczelniami jest okiełznanie rozwoju sztucznej inteligencji. Czy pan już się z tym problemem zaczął mierzyć?

Nawet używam od czasu do czasu. To jest i problem, i szansa, jak zawsze prawda? Rzeczywiście tak jak pan powiedział, trzeba to okiełznać. Nie ominiemy sztucznej inteligencji ani w humanistyce, ani w medycynie, ani w biologii. To się musi wydarzyć. Instytut informatyki świetnie sobie radzi naukowo, nie będzie najmniejszych problemów, z wyjątkiem warsztatu. Warunki pracy tam muszą być poprawione tak, żeby ewentualnych chętnych studentów przygarnąć i dobrze nauczyć tak, żeby byli odpowiedzialnymi pracownikami w firmach, które będą sztuczną inteligencję wykorzystywały. Z tym łączą się też zagadnienia etyczne. I tu z kolei wchodzą humaniści - psychologowie.

To nie jest tylko i wyłącznie problem cyfryzacji i informatyzacji. Sztuczna inteligencja będzie nam się pchała także do prawodawstwa, do etyki, do opieki zdrowotnej, niemal wszędzie. Trzeba uregulować jej dostępność i możliwości wykorzystania, co zresztą dzieje się już na poziomie Unii Europejskiej. No i oczywiście technicznie sztuczna inteligencja to łatwość napisania pracy magisterskiej albo dyplomowej, nie swoją głową. Trzeba będzie się też zabezpieczać. Jest to potężne wyzwanie, ale myślę, że będzie podobnie jak przy poprzednich przełomowych wynalazkach. Obawialiśmy się plagiatów gdy wprowadziliśmy kserokopiarki, potem wszedł Internet. Zawsze były dyskusje o tych obawach. Okazało się, że to kwestia umiejętnego wykorzystania nowinek.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Arkadiusz Nowak: Jestem najlepszym kandydatem na rektora - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto