Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomówiony przez pasierbicę o molestowanie, prawomocnie uniewinniony. Sąd przyznał mu 350 tys. zł za niesłuszne aresztowanie

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Orzeczenie jest prawomocne. Mimo oddalenia apelacji i prokuratora i pełnomocnika Daniela Kasprzyka, żadna ze stron nie przewiduje wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego
Orzeczenie jest prawomocne. Mimo oddalenia apelacji i prokuratora i pełnomocnika Daniela Kasprzyka, żadna ze stron nie przewiduje wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego Wojciech Wojtkielewicz/ Polska Press
Niesłusznie aresztowany twierdzi, że był gwałcony przez współwięźniów, bity, dręczony. W Zakładzie w Czerwonym Borze spędził ponad 140 dni. Za koszmar, jaki przeżył, chciał 1 mln zł rekompensaty. We wtorek (21.02) Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał jednak orzeczenie sądu I instancji. Przyznał 350 tys. zł.

Zażalenie od tego wyroku złożyła też prokuratura. Nie negowała zasadności roszczeń, ale chciała obniżenia przyznanej kwoty do około 60 tys. zł. I ta apelacja została jednak oddalona.

Jakie było uzasadnienie sądu, nie wiemy. Postępowanie toczyło się z wyłączeniem jawności. Po ogłoszeniu sentencji wyroku sędzia Alina Kamińska poprosiła publiczność o opuszczenie sali.

Czytaj też:

Orzeczenie jest prawomocne. 50-letni dziś Daniel Kasprzyk (zgadza się na publikację nazwiska i wizerunku) nie ocenia go w kategorii sukcesu. Bo rany psychiczne i fizyczną pozostaną. Jak twierdzi mieszkaniec Łomży, na skutek pobicia w zakładzie doznał uszkodzenia kręgów, te uciskają na biodro. Mężczyzna porusza się o kuli, ma niedowład prawej strony ciała. Choć jest niezdolny do pracy, odmówiono mu przyznania renty. Leczy się też psychiatrycznie.

- Po wyjściu z więzienia mąż był załamany, płakał. To już nie ten sam człowiek. Jest zgaszony, boi się wychodzić z domu. Przeżył koszmar, ledwo uszedł z życiem, a ludzie wytykali nas palcami, znajomi odwrócili się od nas - mówi nam pani Małgorzata.

Niesłusznie oskarżony o pedofilię. Pasierbica przyznała, że kłamała

Wszystko zaczęło się wiosną 2019 r. To wtedy 13-letnia pasierbica pana Daniela (córką pani Małgorzaty z pierwszego małżeństwa), rzuciła podejrzenia na ojczyma. Napisała na kartce, że ten miał jej wkładać ręce do majtek, dotykać w intymne miejsca, całować w szyję. Po rozmowie z mężem, który kategorycznie zaprzeczył, matka dziewczynki udała się z nim do Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Łomży.

- Córka potem przyznała się, że to, co napisała było kłamstwem. Że była zła na mojego męża, bo za złe oceny zmuszał ją do ćwiczenia kaligrafii. Ale "machina" ruszyła - opowiada matka.

Sprawą zajęła się łomżyńska prokuratura. Postawiła mężczyźnie zarzut z artykułu 200 Kodeksu karnego (seksualnego wykorzystania małoletniej). Jak twierdzi matka, jej córka długo nie była przesłuchiwana, a nawet potem jej słów nie wzięto pod uwagę.

Zobacz także:

Toczyło się śledztwo. W lipcu 2019 r. Daniel Kasprzyk został tymczasowo aresztowany. Jego pasierbica pisała listy do sądu i prokuratury o uwolnienie ojczyma, ale bez skutku.

Spędził ponad 4 miesiące w areszcie. Pan Daniel: bałem się o swoje życie

Mężczyzna trafił do Zakładu Karnego w Czerwonym Borze. Został umieszczony w 6-osobowej, niemonitorowanej celi. Jak wymienia 50-latek m.in. z osobą podejrzaną o zabójstwo. Wszyscy wiedzieli, za co trafił za kratki. Miał etykietkę pedofila.

- Tego się nie da opowiedzieć. To był koszmar. Byłem bity, duszony, kopany po całym ciele. Współwięźniowie uderzali mnie łyżką po kolanach, ogolili mi głowę, próbowali wyrwać paznokcie, odbierali jedzenie - relacjonuje 50-latek.

Dodaje, że jeden z osadzonych dwa razy go zgwałcił.

- Przed gwałtem uderzył mnie z pięści w ucho. Jak odzyskiwałem przytomność, znowu mnie uderzył i znowu zgwałcił - wspomina ze łzami w oczach.

Mężczyzna mówi, że bał się o swoje życie. Grożono mu bowiem śmiercią, a współosadzeni stosowali coraz bardziej wymyślne tortury. Nie dopuszczali go do drzwi, żeby mógł się poskarżyć.

Dopiero po dwóch dniach gehenny, pan Daniel ukradkiem przekazał kartkę strażnikowi. Napisał, że chce się zobaczyć z wychowawcą. Po tym sytuacja się uspokoiła. Pod koniec pobytu w zakładzie 50-latek został przeniesiony do dwuosobowej, monitorowanej celi.

Polecane:

Z aresztu wyszedł po 142 dniach. Nadal miał zakaz zbliżania się do rodziny. Sąd ostatecznie uniewinnił go od zarzutu molestowania pasierbicy. Dlatego mógł się ubiegać od Skarbu Państwa o zadośćuczynienie za niesłuszny areszt.

Córce żony, która sama ma wyrzuty sumienia, wybaczył.

- Nieświadomie to zrobiła, ale prokuratura nie powinna wsadzać człowieka do więzienia, bez sprawdzenie takiej sytuacji - uważa łomżynianin.

Żadna ze stron, ani prokuratura ani pełnomocnik Daniela Kasprzyka, nie przewiduje kasacji do Sądu Najwyższego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto