– Warunki jakie zaproponował nam NFZ są nie do przyjęcia. Gdybyśmy je przyjęli pacjenci musieliby się ustawiać w długie kolejki na badania na angiografie – mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Podkreśla, że mowa o nowoczesnym sprzęcie o bardzo wysokiej jakości. Takiego angiografu nie ma żaden inny szpital w województwie. O to, żeby Ministerstwo Zdrowia przyznało nam pieniądze na jego zakup walczyło całe Podlasie, a „Poranny" – przy pomocy wielu instytucji – zebrał ponad 18 tysięcy podpisów pod petycją do ministra.
Za pomocą angiografu można udrożnić naczynia wieńcowe, a tym samym uratować życie pacjentom z zawałem. Można też wykonać badanie i ocenić stan naczyń krwionośnych. I właśnie na tę diagnostykę trzeba czekać.
– Teraz jest to około 4-6 miesięcy. W kolejki zapisujemy stabilnych pacjentów. Ale jeśli mielibyśmy więcej pieniędzy z NFZ moglibyśmy je skrócić do trzech miesięcy – mówi Sławomir Dobrzycki, szef Zakładu Kardiologii Inwazyjnej SPSK.
Ale NFZ – przynajmniej na razie – mówi: nie.
– I to jest dla mnie niezrozumiałe. Tym bardziej, że według wyliczeń centrali NFZ kardiologia jest u nas niedofinansowana w porównaniu z innymi regionami Polski – mówi Bogusław Poniatowski. Dziś ma kolejną turę rozmów z NFZ, m.in. w tej sprawie.
– Negocjacje trwają, dlatego za wcześnie aby mówić o wysokości kontraktu – mówi Grażyna Pawelec, rzeczniczka podlaskiego NFZ.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?