MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Obrazki z czasów PRL-u

<br> Piotr Brysacz<br>
„Bananowy song" Krzysztofa Masłonia (związanego z „Rzeczpospolitą" publicysty i krytyka literackiego) wyrósł z pamięci bólu związanego z ciasnotą ideologiczną, umysłową, itp., itd. PRL-u. I ze złości.

„Bananowy song" Krzysztofa Masłonia (związanego z „Rzeczpospolitą" publicysty i krytyka literackiego) wyrósł z pamięci bólu związanego z ciasnotą ideologiczną, umysłową, itp., itd. PRL-u. I ze złości. Na tych, którzy minioną epokę wspominają z sentymentem. Bo zapomnieli, że zamiast skórzanych pantofli nosili wtedy toporne juniorki, a zajść w tych „juniorkach" nie dało się donikąd...

Gnojówka i taplanie

Masłoń nie ukrywa swoich motywacji: – Na pomysł „Bananowego songu" wpadłem rozeźlony gloryfikacją gierkowskiej dekady, dokonywaną już nagminnie i to bardziej, sądzę, z przyczyn biologicznych, niż ideowych. Jasne, że wszyscy byliśmy kiedyś młodsi i piękniejsi, ale jeśli żyło się w oborze i taplało w gnojówce, to nie opowiadajmy teraz bajek o barwach, smakach i zapachach tamtych lat"
Konstruując swój subiektywny słownik PRL-u (każdy rozdział jest jednocześnie ułożonym alfabetycznie hasłem), Masłoń opisuje m.in. kupowane w aptece papierosy „Astmosan", teoretycznie przeciw astmie, w praktyce do... zaparzania i wypijania zamiast grzybków halucynogennych. Nie zabrakło bananów – mrocznego peerelowskiego przedmiotu pożądania, symbolu zamożności – które „w rodzinach wielodzietnych dzielono na czworo, niczym zapałkę za sanacji, a plasterek szynki za Gomułki". Jest i o „gnidach" z głośnego tekstu Wierzbickiego, „hipach" i „gitach", a także „jajach" dzielących się na „rzekomo świeże", chłodnicze, wapienne („capiły jak siarkowodór") i te od baby...

O ludziach i o sobie

Jednak „Bananowy song", to przede wszystkim opowieść o ludziach, uwikłanych w absurdalną historię. O oprawcach i kanaliach, ale także o tych, którzy w tym „pieprzniku" próbowali normalnie (cokolwiek by to słowo w tym przypadku miało znaczyć) żyć.
Jest więc i Angela Davis (słynna komunistyczna awanturnica) i „białostocki Hemingway" (ubecki oprawca i pisarz Omiljanowicz). Są bracia Kowalczykowie, którzy w 1971 roku wysadzili aulę opolskiej WSI, aby storpedować uroczystości rocznicowe ku czci MO i SB. Jest też i o Świstaku z Zakopanego, który w latach 70. postawił w ogródku pomnik Władysława Sikorskiego. Wymieniać można długo.
„Bananowy song" to wreszcie opowieść o samym Masłoniu, który zapamiętał „dobrodziejstwa" PRL-u tak, a nie inaczej. Bo tyle obrazów PRL-u, ile pamięci w każdym z tych, co PRL-u doświadczyli. „Bananowy song" to jeden z lepszych, ironiczno-gorzkich portretów tamtych lat...

Krzysztof Masłoń, Bananowy song, Wyd. Świat Książki, cena – 27 zł.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto