Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy informują: Sensacja! Superpuchar dla Jagiellonii!!

Daniel Kawczyński
Dzięki bramce strzelonej w samej końcówce przez doświadczonego Tomasza Frankowskiego, Jagiellonia Białystok sięgnęła po Superpuchar Polski, ogrywając 1:0 Lecha Poznań. Całe widowisko stało natomiast na bardzo niskim poziomie.

Zdecydowanym faworytem meczu byli poznaniacy, którzy aż czterokrotnie w historii sięgali po to trofeum. Wydawało się, że Jagiellonia podłamana jeszcze porażką z Arisem Saloniki, nie sprawi mistrzom Polski większego problemu.

Początek spotkania należał do Lecha, który już w 5. minucie stworzył sobie doskonałą sytuację. Po zagraniu Sławomira Peszki z prawej strony, w światło bramki uderzał Jakub Wilk. Białostoczan uratował jednak Andrius Skerla, wybijając piłkę z linii bramkowej.

Dominacja mistrzów Polski trwała jednak tylko 10 minut, a potem inicjatywę przejęła Jagiellonia. Podopieczni Michała Probierza częściej bywali przy piłce i optycznie sprawiali lepsze wrażenie. Nie potrafili jednak wykończyć wypracowanych sytuacji, a próby po strzałach z daleka autorstwa Kamila Grosickiego i Marcina Burkharta pozostawiały bardzo wiele do życzenia.

Z kolei w ekipie Lecha bardzo aktywny był Siergiej Kriwec, który prócz dobrego rozdzielania piłek, próbował swych sił strzałami z dystansu, ale bez powodzenia. Białostoczanom we znaki dawał się także Sławomir Peszko, lecz mała skuteczność w decydujących momentach sprawiała, że nie stanowił największego zagrożenia.

Tuż przed przerwą podopieczni Jacka Zielińskiego mogli napsuć krwi przeciwnikom. Najpierw po dośrodkowaniu Wilka, prosto w Grzegorza Sandomierskiego strzelił Joel Tshibamba. Chwilę później na czystą pozycję z golkiperem Jagiellonii wychodził Mateusz Możdzeń, ale szybszy w tej sytuacji był Sandomierski. Po pierwszej dość nudnej, toczącej się w bardzo wolnym tempie połowie, na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.

Druga połowa była marnym widowiskiem. Obie ekipy nie kwapiły się do groźnych ataków, starając się oddalić potencjalne zagrożenie od swojego pola karnego. Wszelkie akcje ofensywnie nie mogły znaleźć odpowiedniego wykończenia, a strzały z dystansu mijały światło bramki. Wydawało się, że widowisko toczące się głównie w środku pola będzie rozstrzygnięte dopiero w rzutach karnych.

Tymczasem na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu, Tomasz Frankowski zmienił bezproduktywnego Tomasz Kupisza. Posunięcie trenera Michała Probierza okazało się być strzałem w dziesiątkę. W 83. minucie po wrzutce Jarosława Lato, zupełnie niepilnowany Frankowski oddał fantastyczny strzał głową z ponad pięciu metrów i zmusił do kapitulacji Buricę, wyprowadzając swój zespół na mało spodziewane prowadzenie.

Kolejorz nie miał jednak zamiaru składać broni. W 88. minucie piłka minimalnie minęła bramkę po strzale z 18 metrów Bartosza Bosackiego. Natomiast w 90. minucie po będzie Lato, Tshibamba będąc w sytuacji sam na sam przerzucił futbolówkę nad próbującym interweniować Sandomierskim, lecz nie trafił do pustej bramki. Mimo usilnych starań Lech nie doprowadził do wyrównania i tym samym Superpuchar Polski trafił do Jagiellonii Białystok i Tomasza Frankowskiego, który mimo poważnego jak na piłkarza wieku, nadal może cieszyć się przydomkiem "Franek łowca bramek".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto