Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Nowe ograniczenia dotyczące przemieszczania się. Policja i straż miejska nie zamierza legitymować bez powodu

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Straż Miejska w Białymstoku
Służby będą jeszcze bardziej intensywnie pilnować zakazu gromadzenia się. - Ale nie ma mowy o wprowadzeniu "modelu włoskiego" - uspokajają.

- Będziemy zwracać w szczególności uwagę na osoby grupujące się, przypominając, że obowiązuje zakaz grupowania się więcej niż dwóch osób - zaznacza nadkom. Tomasz Krupa z podlaskiej policji. I uspokaja. - Przepisy mają na celu zapobiegnięcie gromadzenia się grup osób w związku minimalizowaniem ryzyka zarażenia się. Ale mamy prawo przemieszczać się do zakładu pracy, do apteki, sklepu czy odwiedzić rodzinę. Nikt nikt nie będzie za to karał.

Także Emilia Zajkowska z białostockiej straży miejskiej zapewnia, że nie ma mowy o legitymowaniu bez powodu przechodniów i kontrolowaniu celu ich wyjścia na ulicę.

- Musimy dbać o swoje bezpieczeństwo i innych osób. Podchodzimy do nowego rozporządzenia zdroworozsądkowo - dodaje. - Nie chcemy też siać paniki, ani osaczać obywateli. Staramy się apelować do mieszkańców, by pozostali w domach. Opustoszałe ulice Białegostoku, świadczą o tym, że wśród obywateli jest świadomość zagrożenia.

Czytaj też:Koronawirus. Polska w stanie epidemii. Nowe zasady handlu w galeriach, wojewoda może delegować osoby do zwalczania zarazy

Takie samo stanowisko przedstawił na środowej konferencji prasowej prezydent Tadeusz Truskolaski. Tłumaczył, że w przypadku, gdy ulicą będzie szła jedna osoba, interwencje byłyby bezcelowe, a wręcz potęgowały by zagrożenie a nie zmniejszały. Bo strażnicy miejscy musieliby wejść z kimś w bezpośrednią interakcję - przeprowadzić rozmowę, sprawdzić dokumenty itd.

Podczas konferencji jedna z mieszkanek opisała poranne zdarzenie z udziałem jej znajomej. Kobieta szła do pracy i została wylegitymowana przez policjantów.

- Pytali gdzie idzie, od której ta praca się zaczyna i jak nazywa się firma i jej szef. Potem sprawdzano czy faktycznie jest w pracy - stwierdziła mieszkanka.

Prezydent nazwał to absolutną nadgorliwością

- Trzeba zachowywać zdrowy rozsądek. Badań przeprowadzanych jest kilkaset, natomiast mieszkańców Białegostoku jest kilkaset tysięcy. Dana osoba może mieć koronawirusa, nawet o tym nie wiedząc. Może więc zarazić funkcjonariusza, który przy legitymowaniu kolejnych osób zarazi także ich - mówił.

Zobacz także:Większość Włochów nie dostosowała się do obostrzeń. Dlatego dziś jest źle - mówi Pomorzanka, mieszkająca od dawna na Sycylii [ROZMOWA]

Służby będą kłaść nacisk głównie na edukację i informowanie o nowych obostrzeniach. Policjanci o zakazie gromadzenia się osób i zakazie zgromadzeń przypominają przez megafony patrolując ulice miast. Podobne komunikaty nadaje straż miejska. Ta druga formacja nieustannie kontroluje placów zabaw, galerii, parków. Pilnuje, czy nie gromadzi się tam młodzież. Analizuje też miejski monitoring.

Pod tym względem nic się nie zmieniło. Uwagę policjantów będą zwracały grupy osób. Reakcja ma być natychmiastowa. Do tej pory mogli jedynie prosić o rozejście się. Wtorkowe rozporządzenie ministra zdrowia daje im do rąk konkretne narzędzia. Wobec osób, które nie zastosują się do zakazu zgromadzeń, spotkań i imprez (nie dotyczy osób najbliższych), można zastosować art. 54 Kodeksu wykroczeń mówiący to tym: "Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych,podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany".

Zdaniem białostockiego adwokata - Bartosza Wojdy, istnieją wątpliwości co możliwości nakładania sankcji.

- Ograniczenie konstytucyjnych praw, jak prawo do przemieszczania się, prawa do zgromadzeń itd., powinno być nakładane - według sytuacji na dzisiaj - w drodze ustawy, a nie rozporządzenia Ministra Zdrowia - mówi mec. Wojda. - Jako prawnik mam bardzo duże wątpliwości co do formy, w jakiej wprowadzono te ograniczenia, a jeszcze większe - co do możliwości
karania za ich nieprzestrzeganie. Ale jako obywatel zakładam, że celem działania władzy wykonawczej było zapewnienie możliwie jak najdalej idącego bezpieczeństwa nam wszystkim i apeluję o stosowanie się do tych wytycznych. Rozumiem, że rząd działa w warunkach wyjątkowych, w których przejście całej ścieżki legislacyjnej, byłoby utrudnione.

Sugeruje, by na to rozporządzenie nie patrzeć przez pryzmat kar, ale postrzegać je jako na nakaz, wskazówkę jak powinien zachować się przeciętny, odpowiedzialny obywatel. Najlepszym rozwiązaniem byłoby jednak wprowadzenie stanu wyjątkowego, a mając na względzie to, co się wokół nas dzieje uważa, że powinien być wprowadzony.

Tego póki co nie został.

Nowe obostrzenia dot. m.in. swobodnego przemieszczania się, wprowadzone w związku z epidemią koronawirusa, będą obowiązywać do 11 kwietnia. Zakłada całkowity zakaz zgromadzeń, ograniczenia wyjścia z domu z pewnymi wyjątkami: dojazdami do pracy, wolontariatem związanym z pomocą osobom potrzebującym, objętym kwarantanną, a także załatwieniem niezbędnych spraw tj. zakupy spożywcze, leków, wyprowadzenie psa czy opieka nad osobą bliską. Mowa jest również o ograniczeniu liczby pasażerów autobusów do połowy miejsc siedzących i liczby wiernych w świątyniach do pięciu (ie licząc sprawujących posługę).

Jak ustaliliśmy, policja nie będzie liczyć wiernych w świątyniach ani osób w autobusie, ale będzie reagować na sygnały o nieprawidłowościach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto