Czy wejdą, czy będą bezpieczni?

Miało być wielkie święto piłkarskie. Żółto-czerwoni zagrają pierwszy mecz rundy wiosennej przed własną publicznością. Wczoraj napisaliśmy, że konstrukcja trybun jest w złym stanie i wejście na nie kibiców może grozić katastrofą.
Przypomnijmy. Klub nie wywiązał się z obowiązku wyremontowania widowni od zeszłej jesieni. Dlatego teraz nadzór budowlany zażądał od klubu wyłączenia trybun i dostarczenia dowodów, że kibicom nic nie grozi. Klub zlecił ekspertyzę; była gotowa już wczoraj, według niej z trybun można bezpiecznie korzystać przez rok. Ale nadzór dostał ją w ostatniej chwili, wiec na decyzję o ewentualnym wpuszczeniu widzów czekamy do dzisiaj.
- Po katastrofie w Katowicach zleciłem wykonanie przeglądów wszystkich dużych budowli w województwie. Jednym z nich był stadion Hetmana - mówi Jakub Grzegorczyk, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego. - Sam sugerowałem nawet, żeby wyłączyć z użytkowania te jego części, które budzą wątpliwości. I tak się stało.
- Nie boję się wpuścić na stadion kibiców, bo po to zleciliśmy ekspertyzę, aby przekonać się, że będą bezpieczni - mówi Artur Kapelko, dyrektor operacyjny Jagiellonii.
- Jeżeli dostarczone przez Jagiellonię dokumenty nie spełnią naszych oczekiwań, trybuna będzie zamknięta, a kibice zajmą tylko cztery rzędy krzeseł. Koło południa będę znać odpowiedź - mówi Helena Dobrogowska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Dlaczego tak późno? Dobrogowska twierdzi, że na przejrzenie opasłej teczki potrzebuje przynajmniej kilku godzin.
Kto ponosi winę za zamieszanie wokół stadionu? Według szefów Hetmana i użytkownika stadiomu, czyli Komendy Wojewódzkiej, winni są działacze Jagiellonii.
- To klub powinien wcześniej załatwić wszystkie sprawy organizacyjne - uważa Jacek Dobrzyński, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji. - Jeżeli wiedzieli, że stadion nie spełnia oczekiwań inspektorów nadzoru, powinni wcześniej zająć się jego remontem.