MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bliskość - przyciąga, trudności - ograniczają

Maryla Pawlak-Żalikowska
Kurier Poranny: l Jak się handluje z Białorusią?Józef Łochowski: - Trudno. Ale nie ma wyjścia, bo z drugiej strony handluje się najłatwiej, ponieważ jest blisko.

Kurier Poranny: l Jak się handluje z Białorusią?
Józef Łochowski: - Trudno. Ale nie ma wyjścia, bo z drugiej strony handluje się najłatwiej, ponieważ jest blisko. Może handlowanie z Chinami byłoby formalnie prostsze, ale wymaga czasu i wysiłku, żeby tam dojechać i znaleźć partnera. A tu i kontakty z dawnych lat, i kontakty przygraniczne ułatwiają wymianę handlową. Co wcale nie znaczy, że jest to łatwe i przyjemne.

l W takim razie, co jest największym problemem?
- Myślę, że handel i wszelkie kontakty obrzydzają nam politycy. Powinno być tak, że to polityka otwiera rynki i możliwości. Politycy dogadują się pierwsi. Stwarzają, jak to się mówi. dobry klimat dla wzajemnych stosunków i wymiany handlowej. Tymczasem u nas z Białorusią jest odwrotnie. Politycy robią wszystko, żeby nam obrzydzić wzajemne kontakty. Ale polscy i białoruscy przedsiębiorcy są wytrwali: w ciągu pięciu lat czterokrotnie zwiększyli obroty.

l Czyli potrzeba wymiany handlowej istnieje cały czas...
- Oczywiście. Nie jest to natomiast rozwój na miarę stosunków miedzy sąsiadami. Nie ma trwałych powiązań, ani większych polskich inwestycji na Białorusi, bo nikt nie jest pewny, co będzie jutro. Białoruś jest w dużym stopniu nieprzewidywalnym partnerem. Z dnia na dzień wprowadza ograniczenia, limity, cła. W ten sposób wstrzymano eksport polskiego drewna, a jako inwestorzy chcielibyśmy więcej stabilności. Pewności, że pieniądze, które się tam zainwestuje, nie przepadną. Nie zmarnuje się kupione urządzenie, bo nie będzie co przerabiać.
Poza tym, na Białorusi brak wolnego rynku. Były np. polskie firmy, które chciały inwestować w przetwórstwo mleka. Ale okazało się, że nie można sobie mleka kupić, bo jest to produkt deficytowy, z przydziału. Ta mleczarnia dostaje tyle, a ta tyle. Są to wielkości ustalane urzędowo. To przekreśla możliwość inwestowania. Można przywozić surowiec z Polski, ale sprzedawać w ich cenie urzędowej. Byłby to - delikatnie mówiąc - trudny biznes. Ale jest też wiele dziedzin, w których dobrze się współpracuje. W końcu działa tam 350 polskich firm. Połowa jest w stu procentach z polskim kapitałem, połowa to joine venture. Istnieją wiele lat. To nie są jakieś giganty, ale są.

l Jakie były przyczyny owego czterokrotnego wzrostu obrotów?
- Od strony białoruskiej kupujemy głównie surowce i nawozy. Na przykład przetwory ropy naftowej (benzynę, olej) i bardzo dużo soli potasowej. A ponieważ udało się ograniczyć cło na tę sól do Unii i zabiegamy o przedłużenie tego zwolnienia, to cena za jaką ją dalej sprzedajemy jest w miarę przyzwoita. I niższa od cen niemieckich czy izraelskich. Kupujemy też na Białorusi traktory, lodówki. Sporo cementu i stali zbrojeniowej dla budownictwa.

l Co my mamy do zaoferowania stronie białoruskiej?
- Kineskopy do ich fabryk telewizorów. Bardzo szybko wzrasta sprzedaż produktów rolno spożywczych. Z niepokojem przysłuchujemy się, że Rosja może narzucić zahamowanie tego eksportu. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do takiego absurdu. Sporo sprzedajemy także przetworzonych towarów przemysłowych np. odzieży.

l Jak wygląda mapa polskich firm handlujących z Białorusią? Czy dominują te ze ściany wschodniej? Czy z zachodniej Polski również probują tu sięgać?
- O tak, próbują. Jak Izba robi w Warszawie spotkania biznesowe dotyczące handlu z Białorusią, to większość firm jest spoza ściany wschodniej. Firmy z waszego województwa dają sobie radę bez naszego pośrednictwa. Z Zielonogórskiego czy Rzeszowskiego są bardziej zdane na naszą pomoc, bo nie mają bezpośrednich, osobistych kontaktów. Geografia zainteresowań jest więc pełna, ale ze względów choćby logistycznych, przewagę mają regiony przygraniczne.

l W środę w Białymstoku odbył się polsko-białoruski gospodarczy "okrągły stół". Czego po nim oczekiwaliście?
- Lepszych warunków dla handlu. Przekazaliśmy uwagi biznesu władzom: ambasadorowi Białorusi, przedstawicielom Polski. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że nasz biznes ma ogromne problemy z ubezpieczaniem transakcji i musi się przebijać przez potężną administracyjną biurokrację. To takie nasze wewnętrzne bariery. Ale trwa też ciągle dyskusja na temat przekraczania granicy, bo stoi się tam godzinami, dniami. Będziemy po raz kolejny proponowali, żeby przedstawiciele tzw. trwałego biznesu mieli w tej sprawie jakieś ułatwienia. Może odrębne przejścia? Trudno sobie wyobrazić, że ktoś jedzie z surowcem do swojej fabryczki i traci dzień, na przekroczenie granicy, a potem przez pół godziny dojeżdża do firmy. Musimy przekonać nasze rządy, żeby nam w tej sprawie pomogły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto