MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bezrobotne pszczoły

Marzena Szwaczko
Na Podlasiu sezon pszczelarski zwykle zaczyna się w połowie maja. W tym roku jednak jeszcze nawet na dobre nie wystartował. Z powodu zimna rośliny kwitły marnie, a pszczoły nie miały warunków, by zbierać nektar.

Na Podlasiu sezon pszczelarski zwykle zaczyna się w połowie maja. W tym roku jednak jeszcze nawet na dobre nie wystartował. Z powodu zimna rośliny kwitły marnie, a pszczoły nie miały warunków, by zbierać nektar. Poza tym jest ich mało - podlascy właściciel pasiek szacują, że zimy nie przetrwało od 30 do nawet 50 proc. pszczelich rodzin. Trzeba czasu, żeby je odbudować.

Rzepakowy z zapasów

- Maj można spisać na straty - wzdycha Józef Kobeszko, właściciel pasieki pod Zabłudowem. - A majowy miód to zazwyczaj 30 proc. całości produkcji. Początek sezonu nie jest więc zbyt udany.
Maj to czas miodu wielokwiatowego, rzepakowego i klonowego. Z powodu zimna tych gatunki z tego sezonu nie trafią więc zbyt wiele na rynek. - Nie oznacza to jednak, że nie będzie ich wcale - pociesza Kobeszko. - Pszczelarze mają spore ubiegłoroczne zapasy, a miód im starszy tym lepszy.
Zimny maj nie przesądza na szczęście o całości zbiorów. Jeśli tylko zrobi się cieplej, pszczoły szybko nadrobią straty. - Ile będzie miodu, okaże się po głównym miodobraniu, czyli ok. 20 lipca, po kwitnieniu lip - mówi Włodzimierz Kierejczuk z Podlaskiego Związku Pszczelarzy. - Zdarza się, że po straconej wiośnie warunki stają się bardzo dobre i sezon wychodzi na plus. Wkrótce zakwitnie akacja i jest nadzieja, że pszczoły będą miały, co robić.

Polski optymizm

Dużo lepsza niż na Podlasiu jest sytuacja pszczelarzy z innych, cieplejszych regionów kraju. Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego zakłada, że miodu w tym roku może być nawet więcej niż w ubiegłym - uznawanym za rekordowy. Wtedy pszczelarze zebrali 15-16 tysięcy ton miodu, podczas, gdy w 2004 roku tylko 9 tysięcy ton. W przeciwieństwie do Podlasia, w kraju bardzo dobrze wyglądają pierwsze zbiory miodu z rzepaku. - Jest jednak zdecydowanie za wcześnie by oszacować, ile może być polskiego miodu w tym roku - dodaje Sabat.

Wędrowne pasieki

Prezydent PZP podkreśla też, że zbiory miodu zależą w dużym stopniu od aktywności samych pszczelarzy. Obecnie są możliwości przewożenia uli w różne miejsca, tam gdzie aktualnie odbywa się kwitnienie roślin. Tylko w latach 2004-2005 ze środków UE zostało zakupione ok. 100 lawet do przewozu uli.
Podlasianie jednak nie wykorzystują tych pieniędzy. - Duzi producenci, skazani na tzw. wędrowne pasieki, już dawno mają lawety, nie korzystają więc z dofinansowania - mówi Kierejczuk. - Inni nie kupują lawet, bo tego rodzaju pasieki bywają ryzykowne: koszty transportu trzeba ponieść, a kwitnienia roślin nikt nie zagwarantuje.

Lepsze jest droższe

Podlascy pszczelarze zapewniają, że kiepski początek sezonu nie będzie miał wpływu na ceny miodu. Dobre, polskie miody od lat "trzymają" cenę, która nie zmienia się w zależności zbiorów (bo zawsze pozostają zapasy). Poniżej ich cen schodzą jedynie miody importowane, które handlarze, tzw. rozlewnicy, mieszają z polskim i sprzedają dalej - m.in. do dużych sieci handlowych. Na hipermarketowych półkach taki produkt pojawia się pod nazwą "miód z wszystkich krajów świata" i ma jeden walor - właśnie niską cenę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Oficjalne wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto