Duże obniżki zaczęły się jesienią 2004 roku. Apteki wypowiedziały sobie wojnę cenową i prześcigały się, która bardziej zejdzie z marży. Rozdawały ulotki z nazwami leków, które można było kupić już za jeden grosz, karty stałego klienta. Nawet dopłacały do recept. W NFZ wydatki na refundacje leków zaczęły wzrastać, i to nawet o kilka milionów złotych miesięcznie.
Przestraszyli się kontroli
– Tak było do sierpnia. Od września nasze wydatki na leki zaczęły powoli spadać. W grudniu były już niższe niż w ubiegłym roku o ponad milion złotych – mówi Grażyna Pawelec, rzeczniczka podlaskiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dlaczego? NFZ wskazuje na dwie przyczyny: – Przede wszystkim zaczęliśmy przeprowadzać kontrole u aptekarzy i lekarzy, którzy przepisują najdroższe leki. W efekcie skierowaliśmy do prokuratury dwie sprawy. W jednej z nich chodziło o to, że pacjent dostawał leki na schorzenie, o którym nie było słowa w jego karcie – wyjaśnia Grażyna Pawelec.
Potwierdzają to sami lekarze: – Teraz boję się przepisać pacjentowi lek, o który prosi mnie „przy okazji". Wcześniej często szedłem ludziom na rękę.
Ale to nie wszystko. – Lekarze musieli się nauczyć czytelniej wypisywać recepty. Teraz nawet źle postawiony przecinek może sprawić, że pacjent zostanie odesłany z apteki – przyznaje profesor Jan Stasiewicz, szef białostockiego samorządu lekarskiego.
Rabat im się nie opłaca?
W walce z promocjami leków pomogli Funduszowi także sami aptekarze. Przedstawiciele ich samorządu zabronili publikowania list z promocyjnymi cenami leków na receptę twierdząc, że jest to niezgodne z prawem. Uznali też, że działania marketingowe obniżają zaufanie do zawodu aptekarza. Nie sposób jednak zapomnieć o aspekcie finansowym: niższa cena leku to wynik obniżenia marży, a marża to podstawowy zysk farmaceuty. Efekt?
– Natężenie akcji promocyjnych spadło – nie ma złudzeń Jan Chlabicz, wojewódzki inspektor farmaceutyczny.
– Po prostu nie stać nas na to, żeby ciągle kusić pacjentów wysokimi rabatami – wyjaśnia aptekarka z ulicy Mickiewicza. Ale nie wszyscy są tego samego zdania.
– Po prostu pacjenci już wybrali swoje apteki i pozostają im wierni. Mieli czas na to, żeby ocenić, gdzie jest najtaniej. Ja nadal dbam o to, żeby przyciągać pacjentów niskimi cenami – mówi Marek Morusiewicz, właściciel dwóch aptek w centrum miasta.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?