Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zobacz te "Dziary". Wystawa Maurycego Gomulickiego na DSW 2019 (zdjęcia)

JD
DSW 2019. Kino Forum. Maurycy Gomulicki "Dziary" - wernisaż wystawy
DSW 2019. Kino Forum. Maurycy Gomulicki "Dziary" - wernisaż wystawy Jerzy Doroszkiewicz
Zebrane przez mnie zdjęcia tatuaży to rysunek w formie skrajnie rudymentarnej – mówi Maurycy Gomulicki. Wernisażem części swoich zbiorów zatytułowanym „Dziary” otworzył 34. Dni Sztuki Współczesnej w Białymstoku.

- Te tatuaże są bardzo nasycone komunikatem emocjonalnym, często nieporadne, ale szalenie ekspresyjne – mówi Maurycy Gomulicki. - Interesują mnie mnie różnego rodzaju alfabety, które opisują doświadczenie człowieka, czy doświadczenie kultury.

I opowiada, że często wraca do tego, co w dzieciństwie rozpalało jego wyobraźnię jak wulkan czy wąż. - One na mnie działały i myślę, ze tu też jest takie repetytorium esencjonalnych ikon i symboli opisujących w pewnym stopniu bardzo specyficzną ludzką kondycję – mówi Gomulicki. - Tu są tatuaże, które powstawały w izolacji, w dużej mierze – w więzieniach.

TU ZOBACZ TEŻ: Tatuaż dla mamy: imię dziecka czy coś więcej? Zobacz najciekawsze tatuaże dla mam!

I od razu zastrzega. - Mój pomysł nie wynikał z fascynacji kulturą więzienną – mówi Gomulicki. - U wielu osób budzi on zainteresowanie, bo opisuje strefę wykluczonych, odszczepieńców, do pewnego stopnia zakazaną. Mnie interesował rysunek! Kiedy zaczynałem, zbiory rozkładały się po równo pomiędzy żołnierzy, marynarzy, tatuaże podwórkowe i więzienne. W miarę, jak przez 11 lat rejestrowałem kolejne przypadki, uświadomiłem sobie że jednak 90 proc. tych tatuaży zrobili sobie ludzie, którzy mają bądź przeszłość bądź przynajmniej jakiś epizod kryminalny. Ale to naturalne. W jednostce się spędza dwa lata, w rejs się wypływa na dwa miesiące, a za kratami czasami można siedzieć wieki – ma się tam strasznie dużo martwego czasu do zabicia, a jednocześnie strasznie dużo emocji do wykrzyczenia.

Sam Gomulicki też ma ciało pokryte tatuażami.

- W tym kontekście wydaje mi się, że mój pomysł na wystawę jest tym bardziej interesujący – mówi autor „Dziar”. - On pokazuje protagonistów. Tatuaż zaczęliśmy oswajać na początku lat 90., wcześniej widzieliśmy go głównie na muzykach naszych ulubionych zachodnich zespołów rockowych. Na polskiej ulicy zaczął pojawiać się wraz z generalnym otwarciem Polski, kiedy zaczęliśmy chcieć bardzo dużo robić, poczuliśmy się wolni. Mężczyźni tatuowali tribale, kobiety ważkę na ramieniu czy motylka na lędźwiach, takie erotyczne wabiki. W tej chwili tatuaż u kobiet to często jest bardzo silna feministyczna deklaracja mocy. Trzy dekady wystarczyły, żeby ten tatuaż udomowić.

- Oczywiście, że przed kryminalistami byli żołnierze Legii Cudzoziemskiej i piraci, którzy przywieźli sobie tatuaże z egzotycznych krain, ale realnymi prekursorami tatuażu w naszym świecie są żołnierze, marynarze i kryminaliści, nie ma co gadać.

Okazuje się, że sfotografowane osoby, bądź tylko ich tatuaże, nie czyniły Maurycemu Gomulickiemu problemów podczas wykonywania zdjęć.

- Polacy w ogóle są niechętni do robienia sobie zdjęć, byłem zaskoczony – wspomina Gomulicki. I porównuje nas do Meksyku. Tam osoba ciekawie ubrana, warta uwiecznienia nie robi problemów, cieszą się. - W Polsce ludzie zawsze podejrzewają, że chce się ich wyśmiać, pokazać to na jakimś portalu. - Miałem poważny stosunek do tych ludzi, mówiłem im, dlaczego interesują mnie ich tatuaże, nie robiłem zdjęć komórką. Mówiłem, że interesuje mnie budowanie archiwum pewnego znikającego fenomenu, bo dziś tatuaż funkcjonuje zupełnie inaczej, mamy artystów tatuażu, a oni to jest stara szkoła. Czasem ktoś miał pięć minut w drodze z kościoła do domu, żeby mi pokazać swój tatuaż. Czasem, kiedy widziałem, że ktoś ma ich więcej, prosiłem żeby pokazał mi co nosi na piersiach czy plecach, szliśmy w cień, bo przy ostrym słońcu nie da się zrobić zdjęć, i robiliśmy fotografie.

Sam Maurycy Gomulicki powraca do motywu ozdabiania własnego ciała tatuażami.

- Dla mnie każdy tatuaż podkreślał pewien istotny moment w moim życiu, był jakąś deklaracją – wyjaśnia. - Mam portret mojej dziewczyny, mam Syrenkę, bo jestem warszawiakiem, mam Hello Kitty, bo mam słabość do japońskiego popu. A mam ten tatuaż ze względu na moją byłą żoną, która uwielbiała Hello Kitty w latach 70. i go sobie zrobiłem. Co ciekawe, w czasie podróży po Chinach był przyjmowany z wielkim entuzjazmem przez różne panie. Mam też na sobie postaci z pop kultury, które są dla mnie ważne.

- Tatuaż jest przyznawaniem się do czegoś – sumuje Maurycy Gomulicki. - Jeżeli coś jest dla nas bardzo ważne. Krzyżyk można sobie założyć i zdjąć, jak sobie coś wytatuujemy na piersi, nosimy to przez całe życie. To przyznawanie się do miłości, nienawiści, czegoś co jest istotne. To moje życie. Także przyznawanie się do przeszłości, jak w wypadku tatuażu dla byłej żony. Były różne trudne momenty, ale było też wiele wspaniałych i nie widzę powodu dla którego miałbym udawać, że jej nie było – jest matką mojego syna.

Wystawa czynna tylko w ramach Dni Sztuki Współczesnej, do 26 maja. Foyer kina Forum, ul. Legionowa 5
Wstęp wolny

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto