Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia i kara. Historie oparte na aktach: Gwałt zbiorowy na wyspie na Pilicy

Marek Obszarny
Marek Obszarny
Marek Obszarny/Akta Sądu Okręgowego w Piotrkowie TRyb.
Przedstawiamy kolejny odcinek z cyklu "Zbrodnia i kara. Historie oparte na aktach". Tym razem ujawniamy nieznane dotąd opinii publicznej kulisy gwałtu zbiorowego, do którego doszło w Tomaszowie na wyspie na Pilicy na początku wakacji 1979 roku. Ofiarami pięciu zbirów padły młode tomaszowianki: 15-letnia Bożena P. i jej koleżanka 17-letnia Krystyna K.

Zbrodnia i kara: Gwałt zbiorowy na wyspie na Pilicy

Zygmunt K. siłą przewrócił Krystynę K. na trawę. Broniła się, krzyczała: "nie!" Sam ściągnął jej majtki. Wciąż się szarpała. Podciągnął jej bluzkę pod szyję, jedną ręką złapał obie jej ręce, a drugą rozwarł jej uda i położył się. Ściągnął swoje spodnie i odbył z nią stosunek. Przez cały czas rzucała się, machała nogami i krzyczała. Kiedy skończył, wstał, a ona usiadła. Doszedłem do niej, popchnąłem na plecy i położyłem się na niej. Broniła się, krzyczała (...). Ściągnąłem spodnie i odbyłem stosunek. Krzyczała, kopała i przekręcała się. (...)"

To fragment najcenniejszych, pierwszych wyjaśnień ze śledztwa składanych przez Tadeusza K., jednego z pięciu sprawców gwałtu nad Pilicą, który wstrząsnął opinią publiczną na początku wakacji 1979 roku. Ten robotnik z Wistomu, mąż i ojciec dwójki dzieci, był jedynym, który przyznał się do gwałtu, choć później zmieniał wyjaśnienia, próbując wybielić siebie i swoich kompanów.

Ofiarami pięciu zwyrodnialców, prowadzących na co dzień tzw. normalne domy, padły biwakujące pod namiotem tomaszowianki: uczennica ósmej klasy 15-letnia Bożena P. i jej koleżanka, 17-letnia Krystyna K., uczennica pierwszej klasy LO.

Świadkiem był chłopak starszej z dziewcząt, Wiesław R. (23 l.). Bandyci kopali go, bili pięściami po twarzy, a po całym ciele gumowymi wężami. Do utraty przytomności. Podawali się za milicjantów, legitymowali swe ofiary, by jeszcze ciaśniej je osaczyć i wzmóc poczucie bezsilności.

Zbrodnia i kara: Gwałt zbiorowy na wyspie na Pilicy

Było ich pięciu, choć ofiarom wydawało się, że ze dwunastu. Koszmar w tę pierwszą wakacyjną noc z 29 na 30 czerwca 1979 trwał bite cztery godziny. Dramat nigdy się jednak nie skończył, odciskając piętno na całym przyszłym życiu nastolatek.

Dla organów ścigania sprawa zaczęła się od sobotniej wizyty ofiar w komendzie MO. Dokumentuje ją notatka urzędowa z 30 czerwca 1979 roku:

"W dniu dzisiejszym o godz. 18 do tutejszej komendy MO zgłosiła się Krystyna K. l. 17 oraz Bożena P. l. 15. Złożyły zameldowanie, z którego wynikało, że 29 czerwca w godz. 23-3 zostały zgwałcone przez grupę około 12 mężczyzn nad Pilicą w pobliżu starej oczyszczalni. Były tam z kolegą Wiesławem R. na wysepce na rzece. (…) W trakcie zdarzenia pokrzywdzone usłyszały, że do jednego z mężczyzn pozostali zwracali się "K." i mówili, że pójdą do niego na Lipową. Zwracali się do niego "sierżant". (...) Na wysepce ujawniono dwa miejsca, w których trawa była szczególnie wygnieciona. Znaleziono grzebień koloru niebieskiego oraz gumowy wąż długości 45 cm. (...)"

Dzięki temu, że dziewczyny zapamiętały nazwisko, wypowiedziane nieopatrznie przez któregoś z oprawców, milicja zatrzymała Tadeusza K. Rozpoznały go jako jednego ze sprawców gwałtu.

Wiesiek z Ryśkiem wybrali się na ryby. Rozbili namiot na wysepce na Pilicy w pobliżu (nieistniejącej już) tzw. góry Plicha - między mostami na ul. Mireckiego i mostem kolejowym w Tomaszowie Maz.

Wysepka była oddalona około 6 m od brzegu, a woda nie przekraczała w tym miejscu pół metra głębokości. Po przejściu rzeki wychodziło się na piaszczystą plażę przechodzącą w ścieżkę biegnącą w głąb wyspy. Tam w wiklinowych zaroślach kryła się polana.

Z dziewczynami umówili się na osiemnastą. Kibicowały im przy wędkowaniu, kąpały się, potem razem siedzieli przy ognisku. Na noc miały wracać do domu. 15-letnia Bożenka nigdy wcześniej nie wracała tak późno. Ponaglała Krysię, ale 17-latka przedłużała pobyt na wyspie. Uspokajała koleżankę, tłumacząc, że rodzice wiedzą, że są razem.

Do powrotu zbierały się około 23. Chłopcy wygasili ognisko, Rysiek poszedł zabrać wędki...

Zbrodnia i kara: Gwałt zbiorowy na wyspie na Pilicy

Tego dnia około dwudziestej Zygmunt K. z bratem Krzysztofem i Tadeuszem K. poszli nad Pilicę. Szukali młodych mężczyzn, którzy poprzedniego dnia rzekomo ukradli wspólnemu znajomemu radio z samochodu. Zobaczyli namiot, chłopców i dziewczyny. Wrócili, by się przygotować. Wypili litr wódki, a gdy dołączyli do nich Wojciech K. i Wojciech G. postanowili iść razem odebrać radio.

Pocięli na 45-centymetrowe kawałki stary gumowy wąż ogrodowy o średnicy 15 mm i rozdali między siebie. Zrobili pochodnię ze szmat nasączonych ropą i poszli nad Pilicę, a potem na wyspę...

Bożena P.
:

- Poszłam do namiotu po kurtkę. W namiocie usłyszeliśmy jakieś głosy. Myślałam, że to Rysiek wrócił z wędkami. Ktoś zajrzał do namiotu. Powiedział: "wychodzić, milicja!".


Tadeusz K:

"Nie wiem, kto wymyślił pseudonimy milicyjne. Majorem był Zygmunt K., sierżantem ja. Jak doszliśmy do namiotu, major powiedział do mnie: "sierżancie, wyprowadzić"...


Krystyna K.:

"Mężczyzn było widać w świetle pochodni, trzymali w rękach gumy. (...) Mieli zasłonięte twarze do oczu - były to golfy albo coś innego. Gdy Wiesiek wychodził, któryś z nich zaczął go bić. Nas wyciągnęli za ręce i zaczęli bić gumowymi szlauchami. Zasłaniałyśmy się materacem."

Tadeusz K. złapał Krystynę za szyję i zaczął dusić.

"Jacyś dwaj złapali mnie za ręce i zaczęli ciągnąć w ciemne miejsce. Przewrócili mnie na ziemię, zdjęli majteczki. (...) Krzyczałam, wzywałam pomocy, prosiłam, by mnie zostawił. W czasie rozbierania doszło jeszcze dwóch. Stali i przyglądali się, widzieli, jak byłam gwałcona. Ten pierwszy miał pseudonim "major". Gdy zszedł, położył się na mnie następny mężczyzna - Tadeusz K."

- Jak byłem w krzakach z blondynką, moi koledzy bili Wiesława R., było słychać uderzenia i krzyki - relacjonował w śledztwie. - Złapałem ją za szyję, żeby ją pocałować. (...) Położyłem się na niej...

Jako ostatni Krystynę zgwałcił Wojciech K. Wykorzystał stan jej krańcowego wyczerpania.

Zbrodnia i kara: Gwałt zbiorowy na wyspie na Pilicy
Rysiek dostał w twarz i bandyci pogonili go z wyspy, ale Wiesław R. do końca próbował bronić dziewczyn nadstawiając karku. - Z wyspy słyszałem głos Krystyny: " Wiesiek, ratuj". Pobiegłem tam. Krysia wychodziła z krzaków, a za nią

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto