Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie-Bo - w drugim obiegu

Ewa Bożek
Ich działalność jest dość specyficzna, bo zwykle pracują na sukces innych muzyków, a nie swój własny. Robert Lubera: - Naszym zamierzeniem nie było robienie kariery.

Ich działalność jest dość specyficzna, bo zwykle pracują na sukces innych
muzyków, a nie swój własny.

Robert Lubera: - Naszym zamierzeniem nie było robienie kariery. Chcieliśmy się spotykać po pracy i grać dla siebie, bawić się muzyką. Taki był nasz cel od samego początku. Zaczęliśmy grać dużo imprez w klubach. Członkowie naszego zespołu towarzyszą podczas koncertów m.in. takim gwiazdom jak Grzegorz Turnau czy Robert Gawliński. Nie zależało nam na budowie własnego wizerunku medialnego. To wspólne muzykowanie przyniosło nam wiele przyjemności.

Nie-Bo i gwiazdy
Trochę później obok tej działalności zaczęli robić swoje własne kompozycje.
Jest to m.in. muzyka do spektaklu ?Błysk Rekina?, wystawianego od sześciu lat w Teatrze Ludowym. Oprócz tego Robert Lubera zdecydował się także na zapraszanie gwiazd do udziału w swoich koncertach. Odwrotnie niż dotychczas, kiedy to muzycy z Nie-Bo byli zapraszani do gry.
Robert Lubera: - Wygląda to tak, że przygotowujemy jednorazowe koncerty, na
których gramy ulubione utwory artystów, aktualnie z nami występujących.

Nie-Bo i ludzie
- Tak naprawdę to ja i od kilku lat także moja córka Jean jako wokalistka - wyjaśnia lider zespołu. Pozostali muzycy stale się zmieniają. Skład zespołu zależy zwykle od
realizowanego projektu muzycznego. Każdy z muzyków, który grał z zespołem, odcisnął na nim swoje piętno.
Grali m.in. z Eweliną Flintą, Robertem Gawlińskim, Tadeuszem Nalepą, Maćkiem Maleńczukiem, ale nigdy na pierwszej linii.
Robert Lubera: - Zawsze nasze granie odbywało się poza tym głównym nurtem,
poza mediami i komercją. Ale teraz w naszej działalności wiele się zmieni.
Głównie z powodu wokalistki, która powoli nam dorasta. Jest nią moja córka Jean. Ma wyjątkowy głos i to sprawia, że zaczynamy poważnie myśleć o własnej twórczości. Nie ukrywam, że powstało już kilka samodzielnych produkcji, które są firmowane pod szyldem Nie-Bo.

Nie-Bo autorzy
Przymierzają się także do nagrania płyty z własnymi utworami. Będzie to wyłącznie autorski projekt. Jak mówią, robimy to głównie dla swojej publiczności, a jeśli uda się zainteresować innych to będą się z tego tylko cieszyć. Nie spieszy im się do kariery i jeśli nikt nie wyda ich produkcji, to po prostu wydadzą ją sami.

- Naszym celem, po wydaniu płyty, nie będzie nagle chęć zyskania popularności wśród szerokiej publiczności - wyjaśnia Lubera. To on pisał piosenki już od lat, odnosił wiele sukcesów. Ale teraz nie chce już być frontmenem, który będzie śpiewał i porywał szeroką publiczność. W tym składzie to Jean ma w sobie zadatki na kogoś takiego. Jest dużą
indywidualistką i właściwie z jej powodu, w naturalny sposób pojawiają się pomysły na autorski projekt Nie-Ba. Zaznaczają jednak, że nie ma w Nie-Bo owczego pędu, żeby zrobić wokół siebie wielkie halo!

Nie-Bo
Ich nazwa nawiązuje do? czasów kiedy polska muzyka doskonale się sprzedawała.
Lubera: - To były lata hossy dla naszej muzyki. Potem nagle producenci zaczęli wycofywać się z wydawania polskich produkcji muzycznych. Z rodzimych artystów promowano tylko tzw. pewniaki, które przyniosą zyski. Zrozumieliśmy wtedy, że młodzi panowie w garniturach, którzy kiedyś sprzedawali proszki do prania, a teraz muzyka stała się dla nich kolejnym produktem do sprzedania, nie mogą tak po prostu odebrać nam naszych pasji, tylko dlatego, że ich zdaniem nasza muzyka się nie sprzeda. Teraz oni sprzedają inne towary, nie ma ich już w muzycznym show-biznesie, a my mamy się dobrze. Nasza nazwa
nawiązuje właśnie do tych wydarzeń. My mówimy temu wszystkiemu nie bo - sztuka rządzi się innymi prawami. My na przekór tym wszystkim gadkom pokazujemy, że można normalnie grać, nie trzeba być na okładkach, nie trzeba być promowanym, a na nasze koncerty i tak przychodzi publiczność. Ona po prostu lubi dobrą muzykę na żywo.

Nie-Bo poza biegiem
Ich muzyka ma niewiele wspólnego z oficjalnym obiegiem. Sięgają do korzeni bluesa, soulu i funky, a także jazzu, w oparciu o energetyczne rytmy.
Lubera: - Nie ukrywam, że ten rodzaj muzyki, który obecnie prezentujemy wynika między innymi z predyspozycji głosowej Jean. Nie uciekamy także od dobrego rocka.

Nie-Bo: ojciec i córka
<>Lubera: - To wyszło bardzo naturalnie. Ona zawsze była ze mną na trasach i koncertach. To, że została wokalistką nie stało się za moją namową. To nie było tak, że ją wypychałem, zmuszałem do czegoś. Już kiedy miała trzy lata, wyrwała się podczas koncertu niani, podeszła do mikrofonu i zaczęła śpiewać wszystkie moje kawałki. To, że jest w Nie-Bo wyszło bardzo naturalnie.

Współpraca ojca z córką wygląda naprawdę różnie. Oczywiście, kłócą się, mają różne zdania na temat pewnych szczegółów muzycznych. Ale tak naprawdę, oni się po prostu uwielbiają! I to wszystko widać od razu na scenie. Gdyby się nie rozumieli, publiczność od razu by to zauważyła. Scena nie znosi kłamstwa, a oni są naturalni. Bawią się muzyką i to daje im ogromną radość.

Nie-Bo niepopularne
Ich celem nigdy nie było zyskanie rozgłosu. I właśnie dlatego nigdy nie mieli takiego garba - stałej niepewności - czy będą popularni, czy ich produkcje się sprzedadzą, czy będą mieć na zapłacenie rachunku telefonicznego, czy zagrają sto, czy trzysta koncertów w roku?
Lubera: - Gdyby tak było, a nasze granie nie zakończyłoby się sukcesem, to
pewnie byłby to dla nas ogromny stres. Dla nas najważniejsze jest to, że gramy. Nigdy nie zmęczyliśmy się sobą, bo zawsze graliśmy przede wszystkim dla przyjemności. To jest treść naszego życia.

Nie-Bo: Kraków
Może zabrzmi to przewrotnie, ale lider Nie-Bo kocha to miasto, a jednocześnie uznaje, że Kraków dla muzyków jest niewdzięcznym bytem. Głównie dlatego, że jest bardzo konserwatywny.
Lubera: - Wystarczy przytoczyć przykład Maćka Maleńczuka, który pracował "na
siebie" ponad dwadzieścia lat. Ale gdyby nie stały się ulubieńcem Warszawy, to nie wiadomo jakby wygladała jego droga muzyczna także w Krakowie. Wielu muzyków ucieka do Warszawy. Co prawda praca w tej branży w naszym mieście jest bardzo cięzka, ale Nie-Bo nigdzie się nie wybiera.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto