Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzień Pustej Klasy i warsztaty w plenerze [ZDJĘCIA]

Ida Szwaczko
Im bliżej końca roku szkolnego, tym częściej pustoszeją klasy. Uczniowie Zespołu Szkół Społecznych STO przy ul. Fabrycznej przenoszą się w plener, gdzie lekcje są nie tylko przyjemne, ale też pożyteczne.

Z okazji Dnia Pustej Klasy maluchy ze SSP nr 11 STO porzucili naukę w klasie na rzecz nauki w terenie, a konkretnie w ogrodzie leśnym Silvarium w Poczopku.

Dzień Pustej Klasy to inicjatywa zapoczątkowana w Wielkiej Brytanii, która niedawno dotarła do Polski. Chodzi o to, aby w tym dniu klasy były puste, aby jak najwięcej dzieci wyszło ze szkoły i spędziło czas poza nią, najlepiej na łonie przyrody.

- Nasza szkoła postanowiła spędzić ten czas w ogrodzie leśnym Silvarium w Poczopku - mówi Marta Czernik, nauczycielka SSP nr 11. - Chcieliśmy, aby dzieci odpoczęły od szkolnej ławki, pobyły wśród przyrody, ale jednocześnie poznały coś nowego, czegoś się nauczyły. Bo przecież natura to najlepszy nauczyciel, miejsce gdzie można praktycznie poznać wszystko to, o czym słyszymy w szkole. To był dla nich niezapomniany, pełen wrażeń dzień.

A w Silvarium atrakcji było co niemiara - techniczno-słoneczny zegar dendrologiczny, park megalitów, słoneczny zegar równikowy, dom sów, czyli strigiforium, ptasia chata i tropinka.

Dzieci zgodnie podkreślały, że taka forma zajęć bardzo przypadła im do gustu.
- Na wycieczce było bardzo fajnie, sympatycznie, a jednocześnie bardzo przyjemnie i nie trzeba było się niczego uczyć – mówi Jacek Wnuk, trzecioklasista.
- Dzięki takim wyjściom można pobawić się na dworze, można się różnych rzeczy dowiedzieć o przyrodzie i różnych zwierzakach – sprostowała Kasia Kalinowska z II klasy.

Było jednak coś, co przeszkadzało w kontemplowaniu przyrody. Pierwszoklasista Kuba:
- Było za dużo komarów, to trochę denerwowało, w mieście też są, ale mniej. Ale ogólnie było bardzo fajnie i wolę takie lekcje niż w klasie.

Podczas wycieczki dzieci poznawały różne gatunki zwierząt i ptaków, często zupełnie nieznane.
- Dowiedziałem się, że istnieje takie mieszane zwierzę - mówi Jacek. - Czyli na przykład borsuk, no ze skrzydłami i rogami jakiegoś tam zwierzęcia.
- Podobało mi się, jak oglądaliśmy różne sowy i widziałam fajne zwierzęta w takim jakby muzeum – dodaje Kasia. A pierwszak Kuba cieszył się, że mógł zwiedzać las i uprawić sport
- I że można było dowiedzieć się o wilkach i o różnych rzeczach – podkreśla.

Było też coś dla ciała - czyli biesiadowanie przy ognisku. Ta część wycieczki najbardziej przypadła do gustu drugoklasistkom – Zuzi Grzegorczyk i Weronice Samsel.
- Świetnie się bawiliśmy, był grill – opowiada Weronika
- Raczej ognisko – wyjaśnia Zuzia. – To było najfajniejsze, chociaż jedna kiełbaska mi spadła, ale miałam drugą.
-Takie kiełbaski na świeżym powietrzu są najpyszniejsze – rozmarza się Weronika.

Zielona szkoła i warsztaty terenowe
W murach szkoły nie siedzą także gimnazjaliści i licealiści ZSS STO.
- Gimnazjaliści są poza szkołą permanentnie – mówi dyrektor szkoły Ewa Drozdowska. – W ramach Zielonej Szkoły opuścili szkolne sale i uczą się w praktyce.

Licealiści zaś mają już za sobą warsztaty z gleboznawstwa, podczas których w lesie Pietrasze uczyli się m.in. rozróżniać gleby i formy polodowcowe, o których wcześniej uczyli się w szkole.
- Formy polodowcowe to trudny do przyswojenia temat i często pojawiający się na maturze - mówi nauczycielka geografii Weronika Kuryłowicz. - Po zajęciach terenowych uczniowie potrafią je rozróżniać i nie mylą pojęć.
W poniedziałek zaś licealiści będą mierzyć prędkość przepływu wody w rzece Horodniance, w ramach warsztatów z hydrologii.
- Warsztaty terenowe łączą wiedzę z zakresu geografii z wiedzą z fizyki i matematyki – dodaje Weronika Kuryłowicz. - Mają charakter interdyscyplinarny i uczą wykorzystania wiedzy podręcznikowej w praktyce.

Dyrektorka szkoły, Ewa Drozdowska podkreśla skuteczność edukacji w plenerze, mimo, że ta jej forma czasami wydaje się być zabawą i tylko wycieczką.
- Takie akcje, jako wydarzenie cykliczne są bardzo przyjemnym przypomnieniem nam nauczycielom, o tym, co powinno być codziennością w życiu szkolnym – mówi Ewa Drozdowska. - Że najlepiej uczymy się przez praktykę, niezależnie, czy jesteśmy bardzo młodzi, czy już dorośli. A jeśli ta praktyka wyjdzie w sprzyjających warunkach pogodowych poza mury szkoły, efekt "nauczenia się" będzie właściwie gwarantowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bialystok.naszemiasto.pl Nasze Miasto